Wspomnienia z okupowanego Poznania
Cześć IV
Bohater tych wspomnień Bolek pracował w warsztacie szewskim na Wildzie. Miał żonę i dwie śliczne córeczki. Jak to w czasie wojny żyli skromnie i w niepewności o przyszłość swoją i dzieci. Pewnie nocy jesienią 1943 roku wtargnęli do ich mieszkania Gestapowcy. Wyprowadzili skutego Bolka na podwórze domu, wyzywając go polskiego bandyty, bijąc i kopiąc. Smutny to był obraz kiedy żona i dzieci widzieli swojego męża i ojca prowadzonego przez Niemców i znikającego w drzwiach samochodu. Tego wieczora widzieli go po raz ostatni. Jak się okazało Gestapo podejrzewało go o współprace z Armią Krajową (podobno ktoś go zakapował, że robi buty dla podziemia). Bolek rzeczywiście był członkiem ruchu oporu, ale jak twierdziła jego żona niezbyt aktywnym.
Wszelki słuch o nim zaginął. Nie było go ani na listach rozstrzelanych, ani w forcie VII, ani w obozie w Żabikowie. Żona chodziła wszędzie, była nawet kilka razy w siedzibie Gestapo w Poznaniu. Niestety nigdzie nikt nie wiedział o nim. Jego siostra znająca dobrze język niemiecki pisała do różnych urzędów, a nawet bezpośrednio do obozów koncentracyjnych czy więzień. Po kilku miesiącach poszukiwań rodzina pogodziła się z tym, że został po prostu zastrzelony, może nawet tuż po wywiezieniu z domu.
Po zakończeniu wojny przez wiele lat żona wraz z córkami i siostrą Bolka poszukiwały go przez Czerwony Krzyż na całym świecie. Niestety bez rezultatu. W końcu uznano go za zmarłego. I byłaby to historia jakich wiele znamy z czasów okupacji, gdzie zniknęło w tajemniczych okolicznościach wiele tysięcy ludzi. Jednak w tym przypadku życie dopisało ciąg dalszy.
W 2012 roku przyszedł do rodziny list z amerykańskiego Czerwonego Krzyża z wiadomością że Bolek S. został odnaleziony w USA, gdzie żył i zmarł w 1997 roku. Był to szok dla rodziny.
– Jak, gdzie i dlaczego??? – wszyscy zadawali sobie to pytanie. Do dzisiaj ustalono tyle, że wyemigrował pod swoim nazwiskiem do Stanów w 1945 roku z żoną Niemką. Tam dostał obywatelstwo i pracę. Wszyscy zadawali sobie pytanie, dlaczego nie odezwał się przez te wszystkie lata i nie dał żadnego znaku życia. Rodzina miała różne domysły:
może bał się powrotu do Polski jako były Akowiec
może miał coś na sumieniu i bał się odwetu w Polsce komunistycznej
rozważano tez najbardziej skrajną wersje, że Bolek załamał się w śledztwie (może bał się o siebie i rodzinę) i zaczął „sypać”
może sprzedał się nazistom i stał się Niemcem (nazywał się Schulz). Znamy takie przypadki. Nie wszyscy byli tak silni żeby nie dać się złamać na Gestapo.
Ale przeważała opinia, że kiedy wojna się skończyła nie miał odwagi wrócić do swoich i wybrał emigrację. Jednak fakt że związał się z Niemką i z nią wyjechał do USA był i jest nadal dla rodziny największym zaskoczeniem. Niestety ani jego siostra, ani żona nie doczekały tej chwili bo zmarły wcześniej Teraz po długich dyskusjach podjęto starania o nawiązanie kontaktu z jego nowa rodziną w Stanach. Co z tego wyniknie zobaczymy. Jego dorosłe córki zastanawiają się co zrobić dalej. Po raz kolejny życie napisało historie której nie powstydził by się najlepszy pisarz.
Powiem szczerze, kiedy znajoma opowiadała mi tą historię zastanawiałem co ja bym zrobił na ich miejscu. Jak bym się zachował dowiadując się mój ukochany brat przeżył wojnę, a później wyemigrował bez słowa do USA i to jeszcze z żoną Niemką, mając tu ukochaną żonę i dwie wspaniałe córki.
Co zrobić w takiej sytuacji?
Czy drążyć temat dalej?
Czy po prostu wyrzucić ten list do kosza.
Pozostawiam odpowiedź na to pytanie czytelnikom.
Ireneusz Piątek