Home Wpis Wywiad z Krzysztofem Głydą, kierownikiem Muzeum Powstania Poznańskiego

Wywiad z Krzysztofem Głydą, kierownikiem Muzeum Powstania Poznańskiego

przez historyk
0 komentarz

WYWIAD Z KRZYSZTOFEM GŁYDĄ, KIEROWNIKIEM „MUZEUM POWSTANIA POZNAŃSKIEGO – CZERWIEC 1956”.

Za kilka dni będziemy obchodzić kolejną rocznicę poznańskiego Czerwca 56. Wydarzenia do których doszło wówczas w Poznaniu, wciąż są żywe w mieście nad Wartą. Żyją też uczestnicy poznańskiego powstania, funkcjonuje Muzeum Czerwca 56. Właśnie z kierownikiem tego muzeum, Krzysztofem Głydą przeprowadziłem wywiad, który prezentuję poniżej.
Jednocześnie, w imieniu muzeum zapraszam wszystkich zainteresowanych do odwiedzenia Poznania i samego „Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956”. Zapraszam na rozmowę z Panem Krzysztofem Głydą:

Paweł Głuszek: Panie Krzysztofie, otwarcie muzeum przesuwano w czasie kilka razy, czym było to spowodowane?

Krzysztof Głyda: Były problemy natury budowlanej. Znajdujemy się w piwnicach Zamku, w części która w większości była zupełnie niezagospodarowana, albo stanowiła magazyny. Problemy techniczne były bardzo poważne. Co chwilę zmieniały się warunki, na które natrafili budowlańcy. Wzrastały koszty budowy. Wydaje mi się też, że chyba niezbyt przychylny był stosunek władz Zamku do idei powstania w tym miejscu muzeum.

P.G.: Kto jest najczęstszym gościem w muzeum?

K.G.: Siłą rzeczy są to dwie grupy uczniów: uczniowie klas gimnazjalnych i uczniowie klas licealnych, aczkolwiek coraz częściej mamy wycieczki ze szkół podstawowych. Wiedza historyczna tych dzieci jest bardzo mała, ale muszę powiedzieć, że cudownie odbierają oni opowieść o powstaniu w Poznaniu, o dzieciach, które brały udział w powstaniu poznańskim. Gdy opowiada się im o Romku Strzałkowskim to jest to dla nich bardzo ważna i wzruszająca historia. Uczniowie to główne grupy zwiedzających. Poza tym studenci i dorośli. Jest też duża grupa obcokrajowców, szczególnie Niemcy, którzy są bardzo zainteresowani i porównują poznańskie powstanie do 1953 roku, do swojego czerwca w Berlinie. Porównują wtedy wszystko: ilość ofiar, rannych, procesy sądowe i wyroki. Jestem czasem zaskoczony ich znajomością tematu i ich dociekliwością.

P.G.: Jednym z najważniejszych eksponatów w muzeum była koszula 13-letniego Romka Strzałkowskiego zastrzelonego podczas demonstracji w Czerwcu 56. W jaki sposób muzeum weszło w jej posiadanie?

K.G.: Muzeum otrzymało koszulę Romka Strzałkowskiego w sposób dosyć ciekawy. Mianowicie, koszula ta od 1959 roku znajdowała się w Fawley Court, 30 km od Londynu. Zgromadzenie Księży Marianów miało tam swoją posiadłość. Ksiądz Józef Jarzębowski stworzył wówczas szkołę i muzeum. Muzeum opierało swoją działalność na darach, pamiątkach od polonii pochodzących głównie z XVII-XVIII wieku. W 1959 roku pani Anna Strzałkowska wyjechała na zaproszenie brata do Londynu. Prawdopodobnie SB liczyło, że pani Strzałkowska wyjedzie, nie wróci i będzie można „przyklepać” sprawę Romka Strzałkowskiego i jego śmierci. Tak się jednak nie stało. Pani Strzałkowska przewidując, że różne rzeczy mogą się stać, wywiozła ze sobą koszulę. Za pośrednictwem parafii polskiej w Londynie, trafiła do Księży Marianów i księdza Jarzębowskiego, który zgodził się przyjąć koszulę do swojego muzeum. Po 2000 roku, najprawdopodobniej kłopoty finansowe spowodowały, że Księża Marianie musieli posiadłość pod Londynem sprzedać. Szkoła i muzeum zostały zlikwidowane. Muszę powiedzieć, że dzięki inicjatywie „Gazety Wyborczej” nawiązaliśmy kontakt z księżmi. W sprawę zaangażował się też arcybiskup Gądecki i Prezydent Miasta Poznania. W ten sposób, w depozyt na 1 rok, otrzymaliśmy koszulę Romka Strzałkowskiego. W sumie była ona u nas przez 4 lata.

P.G.: Na które eksponaty w muzeum, Pana zdaniem, zwiedzający powinni zwrócić szczególną uwagę? Które z nich są warte dokładniejszego i bliższego poznania?

K.G.: Wymieniłbym tutaj rzecz z „drugiej strony barykady”. Mianowicie, mamy bardzo ciekawą kolekcję plakatów propagandowych z tamtego okresu. Pokazujemy je w sali nazywanej przez nas „salą KW”, czyli Komitetu Wojewódzkiego PZPR, jako przykład typowej propagandy tamtych czasów, indoktrynacji umysłów, a jednocześnie wielkiej sprzeczności pomiędzy propagandą i tym co ona pokazywała, a codziennym życiem jakie wiodła cała Polska w tym czasie. Drugą rzeczą, na którą szczególnie chciałbym zwrócić uwagę zwiedzających to tzw. „okno Paprzyckiego”. Nazywamy tak monitor telewizyjny, na którym wyświetlane są zdjęcia zrobione przez pana Leszka Paprzyckiego. W 1956 roku był to świeżo upieczony absolwent matematyki uniwersytetu im. A. Mickiewicza. Mieszkał na ul. Poznańskiej u swojego stryja i w godzinach popołudniowych, 28 czerwca znalazł się w mieszkaniu. Z okna łazienki udało mu się zrobić cykl zdjęć z wydarzeń, które rozgrywały się na rogu ul. Kochanowskiego i Poznańskiej. Jest to przejmujący dokument, bo widać na nim dramaturgię całego wydarzenia. Najpierw pojawia się mała grupka ludzi, potem ta grupa powiększa się, później widać nadjeżdżające czołgi, widać ludzi padających na ziemię, a więc prawdopodobnie rannych albo zabitych, widać karetki, które pojawiły się w tym miejscu. Jest to niezwykły dokument, który został stworzony przez przypadkowego człowieka i co najważniejsze cywila, osobę która nie była związana z reżymem. Trzeba bowiem pamiętać, że najwięcej zdjęć mamy ze zbiorów MSW, z tego co zrobili funkcjonariusze UB. Bardzo mało jest zdjęć, które robili uczestnicy powstania. Poza tym bezpieka, a wiem to od bezpośrednich uczestników tych wydarzeń, po 28 czerwca odwiedzała prywatne zakłady fotograficzne i konfiskowała wszystkie klisze, które były oddane do wywołania i zrobienia odbitek, a które zawierały zdjęcia z czerwcowych demonstracji. Z tego właśnie powodu zdjęcia pana Paprzyckiego mają wielką wartość.

P.G.: Czy można, jeśli ktoś posiada jakieś rzeczy związane z Czerwcem 56, przekazać je do muzeum, a jeśli tak, to jak to zrobić?

K.G.: Jak najbardziej. Wystarczy przyjść do muzeum. Można wcześniej zadzwonić, umówić się i przynieść każdą rzecz, która jest związana z Czerwcem 56, latami 50-tymi, ze wszystkim co możemy połączyć z powstaniem poznańskim. Nawet apeluję i zapraszam, aby ponownie nastąpił jakiś nowy rzut tego typu dokumentów. Szczerze mówiąc jest coraz gorzej z pamiątkami. Rozmowy z ludźmi dały dużo do myślenia i dużo wyjaśniły. To w czasie stanu wojennego, gdy sprawa Czerwca 56 wyszła na jaw, ujrzała światło dzienne, wielu rozsądnych i zapobiegliwych poznaniaków poniszczyło bezpowrotnie pamiątki np.: paląc je. Miałem kilka rozmów ze starszymi osobami, które mówiły, że miały pewne rzeczy, jednak stan wojenny, kiedy naprawdę nie było wiadomo, jak to się wszystko potoczy, spowodował, że ludzie poniszczyli pamiątki po Czerwcu 56.

P.G.: W muzeum mamy odtworzony m.in. jeden pokój w mieszkaniu poznańskiej rodziny z lat 50-tych, witryny sklepowe z tamtych lat, pomieszczenia UB i ulicę poznańską. Niektórzy z odwiedzających muzeum twierdzą, że niewiele ma to wspólnego z Czerwcem 56, samymi wydarzeniami rozgrywającymi się wówczas. Czy można to tak oceniać?

K.G.: Już wyjaśniam. Jeśli chodzi o mieszkanie, to chcieliśmy stworzyć klimat, jaki panował w domach wielkopolskich. Na ścianach mieszkania wisiały pamiątki ze zrywów niepodległościowych takich jak powstanie listopadowe, powstanie styczniowe, szczególnie ważne dla Wielkopolski powstanie wielkopolskie. Podkreślamy oprowadzając wycieczki, że w każdej wielkopolskiej rodzinie, bądź w prawie każdej, był ktoś z przeszłości, kto walczył, uczestniczył w walkach niepodległościowych. To właśnie zwiedzający muzeum ma już w tym mieszkaniu zobaczyć. Przecież Czerwca nie byłoby, gdyby w Wielkopolanach nie było woli niepodległości, wolności, chęci walki o godność, o polskość. To wszystko właśnie ma oddać mieszkanie. Co do ulicy, to pokazaliśmy poznański bruk. Ten bruk to była rzeczywistość roku 1956. Po takim podłożu stąpali robotnicy zmierzając ze swoich zakładów pracy, przede wszystkim z „Cegielskiego”, w stronę Zamku. W jednej z gablot są okuloki, czyli drewniaki, obuwie typowe dla robotników. Są jeszcze ludzie, którzy przychodzą tutaj i opowiadają, że do dzisiaj w uszach dźwięczy im ten dźwięk okuloków stukających o bruk. Poza tym pokazujemy na ścianach i słupach fotogramy z robotnikami, manifestacją przed Zamkiem, przed gmachem ZUS-u, z ulicą Kochanowskiego. Mamy też salę KW, do której wchodzi się właśnie z brukowanej ulicy, z szarości ulicy, z szarości tłumu robotników zgromadzonych przed Zamkiem w kolorowy, nierzeczywisty, nierealny świat propagandy. W sali tej emitowane są pieśni z lat 50-tych, 60-tych, z mównicy wygłaszane są fragmenty przemówień takich ludzi jak: Ochab, Cyrankiewicz, Bierut, Wanda Wasilewska. Słychać charakterystyczny język używany w tamtych czasach. Na stole prezydialnym są monitory z wyświetlanymi karykaturami Trumana, Roosevelta.

P.G.: Część osób twierdzi, że Czerwiec 56 nie miał wydźwięku politycznego, nie był próbą obalenia istniejącego wówczas systemu politycznego, a jedynie podjętą przez robotników, próbą polepszenia warunków życia. Żądano „chleba”, a nie zmiany ustroju. Jak Pan ocenia tamte wydarzenia?

K.G.: Na pewno nikt nie żądał, aby powstał niezależny związek zawodowy. Większość ludzi, którzy brali w tym udział, to byli członkowie „reżymowych” związków zawodowych, było też bardzo dużo członków partii. Pamiętajmy o tym, że było to 11 lat po zakończeniu krwawej wojny. Pamiętajmy o tym, że do Poznania zawitały warunki z którymi to miasto i kraj nie miały nic wspólnego. W wojsku na najwyższych stanowiskach byli z reguły Rosjanie, wszędzie w urzędach byli rosyjscy komisarze. Polska była krajem „sterowanym”. Był to okres totalitaryzmu, stalinizmu, najbardziej krwawy czas. Mówienie wtedy o obaleniu ustroju nie wchodziło w grę. To po to był stworzony Urząd Bezpieczeństwa, żeby już wcześniej wyłapywać ludzi, którzy w ten sposób myśleli. Przecież wtedy za opowiadanie dowcipów „antypaństwowych” można się było znaleźć w więzieniu. Obowiązywał też „mały kodeks karny”, w którym większość przestępstw zagrożona była karą śmierci lub wieloletnim więzieniem. Nawet jeżeli robotnicy takiego hasła tj. obalenia ustroju, nie formułowali, to jednak hasła, które widać na fotografiach: „Precz z Ruskimi”, „Precz z komuną” , wyraźnie wskazują na kierunek myśli i działań robotniczych. Można założyć, że październik 1956 roku również nastąpił dzięki temu, że w Poznaniu miało miejsce powstanie 28 czerwca. Trzy procesy jakie były po czerwcu zakończyły się małymi wyrokami, a proces „dziesięciu” wręcz umarł śmiercią naturalną i wyroki tam nie zapadły. To jest dowód na to, że coś zaczęło się w Polsce zmieniać. Trzeba pamiętać, że w 1953 roku umarł Stalin, a w Polsce nic się nie zmieniło, w 1956 roku z Moskwy przywieziono Bieruta w „drewnianej jesionce” i też się nic nie zmieniło. Ciągle istniał w Polsce mroczny komunizm mimo, że w Związku Radzieckim zmiany już zaczęły się rysować. U nas nic się nie zmieniało. Dopiero wyjście robotników na ulice Poznania, spowodowało pierwsze, nieśmiałe jeszcze zmiany. Większe zmiany nie mogły zajść od razu. Transformacja trwała aż do 1989 roku. W czerwcu 1956 roku nie można było osiągnąć nic więcej, ale i tak było to bardzo dużo. Trzeba też zrozumieć, że to był Poznań, mentalność poznańska, spokój, rozsądek, racjonalizm, a tu nagle na ulicy znalazło się 100 tysięcy ludzi. To była ogromna ilość ludzi, którzy powiedzieli „nie”.

P.G.: Czy według Pana jako kierownika muzeum i osoby mającej dużą wiedzę w temacie Czerwca 56, można mówić o „powstaniu poznańskim”, jak chcą tego niektórzy historycy, czy tylko o „wypadkach czerwcowych”?

K.G.: Proszę Pana, słowo „wypadki” stosujemy głównie do określenia niemiłych zdarzeń na naszych szosach, to określenie zresztą wymyśliła i stosowała propaganda komunistyczna, aby zdewaluować 28 czerwiec 1956. Musimy zrozumieć, że wyjście na ulice miasta 100 tysięcy ludzi w słusznej sprawie inaczej niż „powstaniem” nazwać nie można. Doszło do regularnych walk ulicznych, użyto różnorakiej broni, padli zabici i ranni. Właśnie ta rozlana krew daje największe prawo do użycia słowa „powstanie”. Tym słowem oddajemy też cześć tym wszystkim, którzy czynnie brali udział w Powstaniu Poznańskim – Czerwiec 1956.

Dziękuję za rozmowę.

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie