Zdawać się może, że gospodarczość państw można zamknąć w tabelkach i statystykach, w zdefiniowanych słowach “inflacja”, “zysk” czy “boom gospodarczy”. “Kapitalizm i Nowoczesność” Jacka Goody’ego ukazuje czytelnikowi, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niezależnie, czy mówimy o XXI-wiecznym wyścigach, czy wręcz wojnach gospodarczych, średniowiecznym handlu lewantyńskim, czy przemyśle starożytnych Chin. Autor poprzez pryzmat kapitalizmu i nowoczesności rozprawia się z europocentrycznym podejściem do zagadnienia, szukając przyczyny ich istnienia na dalekim Wschodzie czy w kręgu kultury muzułmańskiej.
Pewnego rodzaju “odkłamanie” historii, zamkniętej w sztywnych ramach definicji i okresów poprzez udowodnienie, że pewne mechanizmy pozostają takie same od wielu wieków (jedynie dostosowując się w mniej lub bardziej znacznym stopniu do odkryć technologicznych, geograficznych czy filozoficznych) to obok walki z europocentryzmem najważniejszy motyw książki. Nie chodzi autorowi jednak o pozbawianie osiągnięć czy roli w historii Europie, ale bardziej o zwrócenie uwagi na globalne spojrzenie i “wędrówki” wynalazków takich jak kompas, papier czy zegar. Akcentuje w ten sposób przenikanie się za sprawą handlu trzech różnych światów pod niemal każdym względem – Europy zachodniej, państw muzułmańskich i azjatyckich.
Bohaterami książki w pierwszej jej połowie w znacznej mierze jest Europa, często ze szczegółowym pochyleniem się nad kwestią angielską, chociażby w częstych przypadkach polemiki Goody’ego z (niewątpliwie europocentrycznymi) tezami Davida Landesa, Daleki Wschód oraz świat arabski. Przemiany gospodarcze i technologiczne w tych trzech częściach globu nie zawsze się przenikały, chociaż nieraz tak się działo – m.in. z tego powodu Europa w pewnym momencie stała się centrum świata – najpierw gromadząc technologie ze wschodu, następnie je udoskonalając i użytkują w szerokiej skali. Zdają się najważniejszymi spośród nich te technologie, które dotyczyły możliwości podróży i eksploracji oraz podboju i dominacji – teoria “Żagla i Strzelby”, przytaczana przez Goody’ego, zakłada że technologie eksploracyjne pozwoliły odkrywać nowe możliwości pozyskania surowców i utrzymać dominację morską, a militarne – podbijać i utrzymywać nowe terytoria. Holandia, Portugalia, Hiszpania czy nawet Turcja nie znajdują jednak zbyt wiele reprezentacji w pozycji. Podobnie jak opisany w dalszej części casus niemal ignorancji kwestii amerykańskiej, nie jest zarzutem samo skupienie się na sprawach brytyjsko-chińskich, ale raczej stanowi go zapytanie czy faktycznie reszta Europy nie oddziaływała na relacje polityczne, gospodarcze i społeczne pomiędzy Dalekim Wschodem a Zachodem?
Tak też się stało, że to Europejczyk dotarł do Ameryki pierwszy i wzmocnił swój kontynent tamtejszymi kruszcami, a potem i innymi dobrami, które mógł eksploatować coraz to bardziej dzięki podbojowi i kolonizacji Afryki. Jednak to właśnie pojawienie się ogromnych ilości drogocennych kruszców z Ameryki było jednym z ważniejszych punktów zwrotnych historii Europy. O ile bowiem kapitalizm występował w niej już wiele wieków wcześniej pod postacią handlu kupieckiego, to Goody właśnie pojawienie się nowego źródła pieniądza za jeden z pierwszych objawów umocnienia się Europy – kruszce, a później inne rzadkie dobra, dały potężny zastrzyk bogactwa, który to pozwolił na dalsze kontynuowanie umacniania się “żaglem i strzelbą”. Razem z tym zastrzykiem zaczęła się kształtować Europa, która osiągnie przewagę gospodarczo-technologiczną. Nie stało się to jednak nawet w ciągu wieku odkąd okręty Kolumba dobiły do amerykańskich brzegów – Europa miała na to poczekać jeszcze trzy wieki, do rewolucji przemysłowej.
Inną kwestią natomiast jest omawiany na dalszych stronach kapitalizm przemysłowy – którego początki sięgają końcówki XVIII wieku w Europie. Goody zgadza się, że Europa jako pierwsza na tak dużą skalę wykorzystała moc technologii do opanowania węgla, stali i pary i zindustralizowania pracy człowieka – produkcja masowa w fabrykach i kopalniach napędzały rozwój państw budząc świt nowej ery. Autor poddaje jednak wątpliwości (nie tylko w tym przypadku) wyjątkowość Europy pod tym względem – mimo, że w XVIII wieku gospodarka Chin pozostawała silnie “udomowiona”, to przywołany zostaje prof. Lothar Ledderose, który uważa, że chiński przemysł ceramiczny nosił znamiona industrialnego, co wskazywać by mogło, że i to zostało w Europie zapożyczone. Zdaje mi się to jednak nadinterpretacją faktów – tak samo i kołowrotek i szpula, mimo że pojawiły się w podobnym okresie w cywilizowanym świecie, to nie ma powodów, by uważać że był to efekt jakiejkolwiek “kooperacji” intelektualnej między Okcydentem a Orientem czy Lewantem. Podobnież, teza, że industrializm europejski pochodzi od chińskiego a nie z pomysłowości i praktyczności naukowców i przemysłowców angielskich, francuskich czy niemieckich, jest dość ryzykowna i pozostawiona bez szerszego dowodu.
W “Kapitalizmie i Nowoczesności” autor też uzasadnia brak wykształcenia się kapitalizmu kupieckiego czy przemysłowego w Chinach – wskazuje na formowanie się na drodze ewolucji gospodarczej specyficznego systemu, odmiennego od europejskich gospodarek, który mimo silnej monetaryzacji oraz normalizacji miar czy wag wcześniej niż w Europie (bo już w XV wieku) pozostawał w specyficznej zależności gospodarki “udomowionej” i państwa. Ponadto, o ile potrzeba pomnażania majątku czy osiągania nadwyżki (a przynajmniej niedopuszczenia do deficytu dóbr tak niezbędnych, jak i luksusowych) zdaje się być wspólną dla wszystkich cywilizacji Eurazjatyckich, tak historia pokazuje, że to w Europie zdominowała ona myśl ludzką – kazała szukać nowych sposobów dotarcia do Azji by móc handlować, a ponadto zwyczajnie była od tego uzależniona przyszłość zachodniego świata. O ile w np. Chinach gospodarka pozostawała samowystarczalną, w Europie zaczynało brakować kruszców, zwiększała się liczba bezrobotnych żołnierzy-poszukiwaczy przygód a daleka droga lądowa stawała się coraz droższa ze względu na pośredników.
Tak też autor wykazuje, jak Europa wysuwała się na czoło wyścigu gospodarczo-technologicznego. Jak na skutek adaptacji wynalazków z odległych krajów kształtowała swoje możliwości. Niemniej, brakuje w lekturze szerszego spojrzenia na Amerykę Północną, w której “domowa” gospodarka w wielu regionach trwała do XIX wieku, kiedy Eurazja w większości była już w pełnej industralizacji. Założyć można, że wprowadzenie tego zagadnienia mogłoby zaprowadzić pewnego rodzaju chaos, niekoniecznie wnosząc niezbędną treść. Powstaje jednak pytanie, czy wykluczając tak istotnego, zarówno ze względu na rozmiary gospodarki, jak i wpływu ekonomicznego i społecznego na resztę świata, Goody nie utracił zbyt wielu danych potrzebnych do formułowania ostatecznej konkluzji. Opisywanie rozwoju mentalno-gospodarczego Europy i Azji unikając wspomnień o udziale amerykańskich przedsiębiorców w kształtowaniu ówczesnych Chin i Japonii czy powiązaniach rynkowych USA z Europą i Ameryką Południową – jeszcze przecież zależną w dużej mierze od europejskich metropolii – budzi obawy dotyczące celności ogólnych obserwacji. Brakuje im pewnego elementu, nawet jeśli ryzykującego chaos, to istotnego, i wielkim błędem autora jest zignorowanie go. Więcej miejsca znajduje zagadnienie państw arabskich i azjatyckich, co wciąż nie buduje holistycznego obrazu.
Ciekawie Goody podchodzi do kwestii pojęcia “nowoczesność”. Zaprzecza jego rozumieniu jako czemuś, co przeciwstawia się “archaiczności” – ukazuje wręcz przeciwnie, że nowoczesność jest logiczną ciągłością, naturalnym efektem tradycji, nawet gdy stara się jej zaprzeczać. Opisuje pewne alternatywne pojmowanie, według którego tradycja oznaczałaby zachowawczość, a nowoczesność indywidualizm, nie przedstawia go jednak jako pewny i ostateczny podział. Każde społeczeństwo przejmowało pewien bagaż kulturowy, gospodarczy czy polityczny, i albo starało się w nim wytrwać, albo zmienić w większym lub mniejszym stopniu, zawsze jednak był to efekt owej przeszłości, tradycji. Wydaje się momentami, że – być może ze względu na stosunkowo mały rozmiar publikacji – autor zmierza w stronę pewnych skrótów myślowych. Bronić się jednak może tym, że nawet gdy się do nich ucieka, to robi to z wystarczającą wrażliwością na tyle, by nie nadwyrężać merytorycznej wartości zabiegu.
Tak też miała się rzecz jeśli chodzi o gospodarczo-technologiczny “wyścig” wcześniej już wspomniany. Goody nie oddziela kultury, tradycji, zwyczajów od gospodarki, wręcz przeciwnie, ukazuje, że są ze sobą ściśle związane. Wskazuje chętnie przy tym na protestanckie zerwanie z przepychem w kościołach na rzecz samobogacenia się. U purytańskich anglikanów osiąga ono rozmiar wręcz osi samej religii, co później widać w mentalności i gospodarce mieszkańców kolonii brytyjskich w Ameryce (a później w samych Stanach Zjednoczonych) nawet do dzisiaj. Podobnie z “uwolnieniem” ludzkiego umysłu, autor podaje tu za przykłady Gutenberga, który swoją technologią druku zrewolucjonizował sposób przechowywania wiedzy i kultury oraz Galileusza, który zadał cios geocentrycznemu postrzeganiu wszechświata – jeśli człowiek mógł dokonywać takich odkryć, to naturalnie jeszcze bardziej rosła w nim ciekawość świata i zdolność do ryzyka. Ważnym jest zarazem dostrzeżenie, że nie ulega autor dziejowemu spojrzeniu na historię, procesy które opisuje powiązuje z wolą i dążeniami grup i jednostek, jednak nie umieszcza ich na osi wiatrów historii, ale raczej interpretuje ich samodzielne czyny, decyzje i osiągnięcia w ramach pewnych ogólnoświatowych, historycznych tendencji.
Mamy więc dwa najważniejsze momenty dla Europy, pozwalające jej stać się potęgą – odkrycie nowych możliwości bogacenia się, powiązane z omawianymi “żaglem i strzelbą” oraz poszerzenie horyzontów człowieka – w tym jednak wypadku ciężko powiedzieć, że myśl kapitalistyczna pojawiła się dopiero w renesansie. Raczej wtedy przeżyła swój rozwkit, niemniej kapitalizm kupiecki był o wiele starszy. Dowodzić może chociażby Jedwabny Szlak czy Handel Lewantyński o którym autor nie tyle zapomina, co zdaje się nie przykładać do niego tak wielkiej wagi. Jest to kolejny alarmujący przypadek uproszczenia na tyle daleko idącego, że budzić może obawy i zapytania, czy aby na pewno historia była tak prosta.
Jack Goody swoją książką “Kapitalizm i Nowoczesność” ukazał więc jak bardzo sprzężone są ze sobą gospodarki całej Eurazji, czy drogę którą przebył kapitalizm od kupieckiego obrotu towarem po postindustrialny, globalny handel kredytami, akcjami i informacją. Dowodzi nieprawdziwości tezy, że dopiero internet sprawił że świat stał się globalną wioską – odległe sobie na mapie kręgi kulturowe przenikały się na wielu płaszczyznach od wielu wieków, sięgając nie tylko poza horyzont geograficzny, ale także mentalny i społeczny; ten drugi w książce jest nawet ważniejszy. Ciężko jest więc tym bardziej ocenić, czy można w ogóle mówić o tym, że Okcydent, Lewant albo Orient był kiedykolwiek “na czele wyścigu”, skoro w pewnym sensie stanowiły jeden, wielki szlak handlowy dla towaru, pieniądza, religii i nauki. Pieczołowitość, z jaką dochodzi do tego wniosku Jack Goody jest zauważalna, zwłaszcza pamiętając, że sam autor odchodząc od europocentryzmu nie popadł w pokusę postawienia się w opozycji i przyjęcia poglądów azjo-centrycznych. Jako baczny obserwator spełnił swoje zadanie jak najpełniejszego, a jednocześnie bezstronnego wnioskowania na temat dziejów kapitalizmu, stosując obok wspominanych skrótów myślowych precyzyjne uwagi i słownictwo pozwalające przynajmniej w tym zakresie, który nie uległ skróceniu, nie pozostawiać niedopowiedzeń. Stanowczym problemem dla czytelnika mogą jednak być pewne pustki w treści dotyczące obu Ameryk, Afryki czy Bliskiego Wschodu, budzące obawy o kompletność wniosków wynikających z książki.
Bibliografia
Goody Jack, Kapitalizm i nowoczesność. Islam, Chiny, Indie a narodziny Zachodu, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2010, ss. 256