Temat obozów zagłady, tak popularny ostatnio w kontekście sporu polsko – izraelskiego będzie ważny i żywy najpewniej zawsze. Wydarzenia jakie dokonywały się we wspomnianych miejscach każdego dnia są nie do ogarnięcia dla współczesnego odbiorcy, im więcej ja się nad tym zastanawiam, tym bardziej skłaniam się ku tezie, że ludzie żyjący te raptem kilkadziesiąt lat temu, mieli zupełnie inne podejście do życia i śmierci, niż ludzie nam współcześni. Zatrważa sam fakt, że w trakcie ponad 5 lat wojny każdego dnia ginęło 3 000 polaków. Jak ta liczba ma się do współczesnych tragedii w postaci zamachów czy katastrof? Gro z tych osób ginęło właśnie w obozach zagłady, takich jak Treblinka, a był to obóz wyjątkowy, ponieważ wydarzył się tam wyjątkowo "udany" bunt – właśnie o tym fakcie jest ksiażka, którą z całego historycznego serca chcielibyśmy Wam polecić.
Jeszcze kilka słów od wydawnictwa:
Treblinki nie można było przeżyć. Najsprawniejsza fabryka śmierci w machinie Holocaustu zabijała tylu ludzi, że nie starczało ziemi, by wszystkich zakopać. Gigantyczne ruszty do palenia ciał szybko okazały się za małe. Treblińska ziemia krwawiła.
A jednak wyniszczeni i odarci z godności ludzie odważyli się wzniecić bunt. 2 sierpnia 1943 roku wywołali zbrojne, zakończone sukcesem powstanie w obozie zagłady.
Jak wyglądała konspiracja, jeśli w Treblince za najmniejsze przewinienie groziła śmierć?
Jak więźniowie zdołali przejąć broń, zaatakować strażników i uciec?
Czy AK pomogła powstańcom i dlaczego jej raporty są pełne sprzeczności?
Czy uciekinierzy mogli liczyć na pomoc Polaków?
Książka Michała Wójcika to wciągająca rekonstrukcja tego mało znanego i niewiarygodnego buntu. Opowieść o niezwykłym bohaterstwie, wierze, nadziei i o tym, że nawet w największym piekle
może zdarzyć się cud.