Strona główna » Ukraina: Początek czy koniec???

Ukraina: Początek czy koniec???

przez historyk
0 komentarz

 

Ukraina: Początek czy koniec???

Temat Ukrainy nie schodzi od wielu dni z pierwszych stron gazet i wszelkich innych mediów. Tym razem to nie Afganistan, Iran, czy inny kraj leżący daleko od naszych granic. Ukraina to nasz sąsiad i dlatego to co się tam dzieje musi interesować wszystkich Polaków bez względu na podziały polityczne czy inne. Ukraina jaką znamy (głównie poprzez dzieła naszego znakomitego pisarza Sienkiewicza) to kraina dzikich pól i mieszkających tam Kozaków. Jednak były to ziemie należące w dużej części do Rzeczypospolitej Obojga Narodów (czyli Polski i Litwy). Dopiero nieszczęsna decyzja Bohdana Chmielnickiego oddała sporą część Ukrainy w ręce Moskwy, a ta już tego łupu z rąk nie wypuściła. Dla przeciętnego Polaka Ukraina kojarzona jest właśnie z tym okresem, a także z czasami II wojny światowej. Ten okres jest dla nas bardzo bolesny ponieważ wtedy nacjonaliści z pod znaku UPA, OUN i innych organizacji dokonali masowych mordów ludności polskiej na wschodzie. Po wojnie Ukraina stała się częścią ZSRR i dopiero w 1991 roku odzyskała niepodległość.

To co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, a szczególnie tygodniach zmienia po raz kolejny nasz punkt widzenia na Ukrainę. Determinacja dziesiątek tysięcy ludzi którzy wystąpili przeciwko władzy, a szczególnie przeciw prezydentowi Janukowiczowi jest godna najwyższego szacunku. Majdan stał się miejscem gdzie mieszkańcy Kijowa pokazali, że nie chcą dalej być rządzeni przez jego ekipę. To jest historia która się tworzy na naszych oczach. Oczywiście jak w każdej rewolucji (a to była rewolucja z ofiarami) taki zryw niepodległościowy jest czymś niebezpiecznym. Nigdy nie wiadomo jak zachowają się władze przeciw którym ten bunt nastąpił. A prezydent Janukowicz i rząd postanowili złamać opór mieszkańców Ukrainy za pomocą siły, wysyłając siły specjalne czyli Berkut. Doszło niestety do rozlewu krwi. Zginęli ludzie. Jednak mimo tego zdeterminowani Ukraińcy nie dali się złamać.

Europa patrzyła na to co się dzieje na Ukrainie, a szczególnie w Kijowie z coraz większym zainteresowaniem. Dopóki były to tylko manifestacje i pochody skierowane przeciw prezydentowi i rządowi nie wyglądało to groźnie. Niestety z czasem było coraz gorzej. Władze Ukrainy postanowiły spacyfikować siłą protestujących. Wysłano oprócz policji siły specjalne Berkut, które w bardzo ostry i brutalny sposób zaatakowały ludzi w Kijowie. Kiedy się okazało, że i to nie pomaga niestety doszło do najgorszego. Oddziały zaczęły strzelać z ostrej amunicji. Wszyscy patrzeliśmy z przerażeniem na to co działo się w lutym w Kijowie. Nikt z nas nawet nie przypuszczał, że coś takiego może się wydarzyć w XXI wieku w Europie. Władze Ukrainy przekroczyły wszelkie granice demokratycznego świata. Wydały rozkaz strzelania do swoich obywateli. Ten rozkaz, czy to polecenie automatycznie wykluczyło prezydenta Janukowicza i rząd Ukrainy z kręgu ludzi z którymi można rozmawiać czy dyskutować.

Kiedy polała się krew Europa, USA i inne kraje nareszcie choć bardzo późno zareagowały. Przedstawiciele UE a szczególnie Polski przyjechali do Kijowa wyrażając swoje poparcie dla walczących o swoje prawa ludzi. Jednocześnie podjęto wysiłki na rzecz zatrzymania rozlewu krwi. Politycy europejscy spotkali się z prezydentem Janukowiczem. Zaczęły się pojawiać groźby sankcji. Po bardzo trudnych rozmowach podpisano porozumienie, które miało doprowadzić do przerwania walk na Majdanie. Obie strony zgodziły się na przyspieszone wybory prezydenckie i do parlamentu. Niestety po kilku dniach Janukowicz odleciał z Kijowa na wschód do Charkowa, albo Doniecka. Prezydent po prostu uciekł, a po kilku dniach okazało się, że już jest w Rosji. 22 lutego 2014 roku Rada Najwyższa Ukrainy przegłosowała uchwałę stwierdzającą, że Wiktor Janukowycz faktycznie przestał wykonywać obowiązki prezydenta. Jednak Janukowicz cały czas w wypowiedziach twierdzi, że nadal jest prezydentem Ukrainy.

Tymczasem w Kijowie powołano nowy rząd z premierem Arsenijem Jaceniukiem na czele. To bliski współpracownik byłej pani premier Julii Tymoszenko. Kiedy już wydawało się, że sytuacja zmierza w dobrym kierunku okazało się że sytuacja na Krymie jest bardzo groźna. Pojawiły się tam oddziały wojskowe w nieoznakowanych mundurach.

Oczywiście dla wszystkich było jasne że to żołnierze rosyjscy. Oddziały te zablokowały dostęp do baz i lotnisk. Strona ukraińska nie zareagowała na ten oczywisty akt agresji. Na szczęście na razie nie doszło tam do otwartej walki. Sytuacja Krymu jest bardzo trudna, bo Prezydent Putin nie zamierza "odpuścić", a do tego jest tam potężna baza marynarki rosyjskiej. Także Turcja wtrąca swoje trzy grosze w sprawę Krymu mając na uwadze ochronę Tatarów tam zamieszkałych. Jak się skończy sprawa tego półwyspu nie wiadomo, ale być może Ukraina będzie musiała albo go oddać Rosji, albo zagwarantować bardzo daleko idącą autonomię Krymu.

Na początku marca głos zabrał wreszcie po wielu dniach milczenia prezydent Putin. Jednak to co powiedział na konferencji prasowej wywołało zdumienie. Prezydent Putin powiedział m.in:

Że "bojownicy" z Majdanu byli szkoleni w bazach w Polsce i na Litwie.

– Przyjęliśmy Janukowycza, żeby nie został zamordowany

– Janukowycz jest prezydentem", "Rosja może użyć siły na Krymie"

– Na Ukrainie miał miejsce antykonstytucyjny przewrót; legalnym prezydentem pozostaje Janukowycz

– Opozycja złamała porozumienie z 21 lutego

– Interwencja zbrojna Rosji na Ukrainie byłaby zgodna z prawem międzynarodowym

– Brak ciągłości prawnej państwa ukraińskiego. Putin powiedział, że Rosja uważa wydarzenia w Kijowie za zbrojne przejęcie władzy, zaś "zagraniczni partnerzy" za rewolucję – zauważył. – Jeśli to rewolucja, to trudno nie zgodzić mi się z pewnymi naszymi ekspertami, którzy uważają, że na tym terytorium powstało nowe państwo (…). A z tym państwem i wobec niego nie podpisywaliśmy żadnych wiążących dokumentów – oznajmił.

Rosja nie wspiera separatyzmu krymskiego. Putin zapewnił, że Rosja nie rozpatruje planów przyłączenia Krymu i nie ma powodu, by podsycać tam ruch separatystyczny. – Tylko sami obywatele w warunkach bezpieczeństwa i swobodnego wyrażania swojej woli mogą decydować o swojej przyszłości – dodał.

Putin oświadczył, że zbrojne grupy, które przejęły władzę na Krymie, to lokalne siły samoobrony, nie żołnierze rosyjscy. Jeśli zaś chodzi o ludzi w mundurach bez dystynkcji to, jak mówił, takich mundurów "jest pełno na przestrzeni postsowieckiej i można je kupić nawet w sklepie".

Ukraińskie bojówki szkolono za granicą. Putin stwierdził, że w różnych częściach Ukrainy działają bojówkarze, których "przygotowano za granicą, w Litwie i Polsce i na samej Ukrainie". – Przygotowywali ich przez dłuższy czas instruktorzy, działają w sposób zorganizowany, mają dobrą łączność, pracują jak zegarki, jak Specnaz – mówił Putin.

Próba zbrojnego przewrotu na Krymie dziełem "nacjonalistów" ukraińskich

Kiedy kilka dni temu grupa uzbrojonych ludzi próbowała zająć budynek Rady Najwyższej Krymu, to wywołało niepokój mieszkańców Krymu. Powstało wrażenie, że na Krymie chcą realizować kijowski scenariusz i rozpocząć serię aktów terroru i chaosu. Dlatego mieszkańcy Krymu założyli komitety samoobrony i wzięli pod kontrolę wszystkie siły zbrojne.

– Władze Krymu są legalne. Putin twierdzi, że obecne władze Autonomii, które apelują o pomoc Moskwy i chcą zrobić referendum, które może zdecydować o oderwaniu półwyspu od Ukrainy, są w pełni legalne i są partnerem do rozmów Kremla. – Po tym, jak poprzedni premier podał się do dymisji, krymski parlament w zgodzie z procedurami i prawem na sesji RN Krymu wybrał nowego premiera. Oczywiście, że jest legalnym premierem. Nie było nawet jednego naruszenia procedur – mówił Putin.

Najlepszym komentarzem do tych słów będzie zdanie które wypowiedział jeden z polskich dziennikarzy, który stwierdził że retoryka prezydenta Putina przypomina klimat z czasów Breżniewa i jego doktryny. Być może też światło na zachowanie prezydenta dają słowa Kanclerz Merkel, która po rozmowie z Putinem stwierdziła że "ten żyje w innym świecie".

Po tych słowach możemy spodziewać się po rosyjskim prezydencie praktycznie wszystkiego. Niektórzy politycy, czy dziennikarze mówią wprost, że sprawa Krymu przypomina sytuacje z lat trzydziestych kiedy to ówczesny kanclerz Niemiec też najpierw chciał tylko Austrii, później tylko Sudetów, później korytarza do Gdańska, a jak się skończyło wiemy.

Sytuacja Ukrainy i jej nowych władz nie jest łatwa ani prosta. Poza Krymem są inne miasta gdzie jak mówią dziennikarzom mieszkańcy panuje anarchia i brak reakcji władz na to co się tam dzieje. W wielu z nich widać bałagan i zamęt. Ludzie nie widzą działań nowych władz i to pogłębia chaos.

Sytuacja Ukrainy jest bardzo zła. Kraj jest na skraju bankructwa i jak to powiedział jeden z ekonomistów "trzeba wszystko zburzyć i zacząć budować od nowa". To będzie wymagało po pierwsze bardzo dużej pomocy ekonomicznej, a po drugie wprowadzenia bardzo trudnych reform. Pomoc finansowa dla Ukrainy jest konieczna, ale jej przyznanie będzie uzależnione od spełnienia wielu rzeczy takich jak choćby urealnienie cen gazu i ropy dla przemysłu i odbiorców indywidualnych. A to oznacza jak się ocenia podwyżki od 100 do nawet 200 %. Nie wiadomo, czy przeciętny mieszkaniec tego kraju zdaje sobie z tego sprawę. Reformy są konieczne, ale mówiąc tak prosto będą bardzo bolesne dla Ukraińców. Niestety istnieje bardzo duże zagrożenie reakcją ekonomiczną Rosji. Do tej pory Ukraina płaciła niskie ceny za surowce. Teraz Rosja może zażądać dużo większych cen za gaz i ropę, a to będzie wielki problem dla Ukrainy. Co do potrzeb finansowych mówi się nawet o 30-40 mld. dolarów jako kwocie potrzebnej do uratowania tego kraju przez bankructwem.

Bardzo dobrze ujął to jeden z dziennikarzy pytając jednego z przywódców Majdanu

– "Jak zachowają się mieszkańcy wschodniej i południowej Ukrainy, w momencie kiedy nagle stracą pracę, a do tego koszty utrzymania wzrosną kilkukrotnie. Czy nie zwrócą się w stronę Rosji"?

Pytany odpowiedział, że tu w Kijowie ludzie są bardzo zdeterminowani i gotowi na wyrzeczenia i tak jest w całej zachodniej części. Niestety mieszkańcy wschodniej Ukrainy którzy są bardziej prorosyjscy mogą zareagować różnie i to jest wielka niewiadoma.

Pomoc finansowa dla upadającej gospodarki naszego sąsiada jest bardzo poważnie rozważana tak przez UE jak i przez USA. Problem w tym, że obecnie na Ukrainie jest ogromna korupcja i niektórzy szczególnie zachodnio – europejscy eksperci finansowi przestrzegają przed pochopnym dawaniem pieniędzy. Zachodzi tu obawa, że środki te zostaną przejęte przez ukraińskich oligarchów. Żeby tak się nie stało, UE musi pilnować dosłownie każdego dolara.

Reasumując to dzieje się u naszego wschodniego sąsiada jest dla nas bardzo ważne. Nasi politycy z premierem Tuskiem i ministrem Sikorskim stawiają sprawę Ukrainy bardzo mocno. Stoją na stanowisku, że skoro mieszkańcy tego kraju chcą wziąć swój los w swoje ręce to trzeba im pomóc. Wychodząc z tego słusznego zresztą założenia starają się przekonywać kraje europejskie do bardzo poważnego potraktowania tego co się dzieje na Ukrainie. Dla nas Polaków mieszkających za granicą tego kraju jest to sprawa najwyższej wagi. Niestety dla niektórych europejskich krajów (szczególnie tych którzy prowadzą wielkie interesy z Rosją) nie jest to sprawa tak ważna jak dla nas. Widać to bardzo wyraźnie kiedy rozważane są kwestie sankcji dla Rosji. Niektórym przywódcom wydaje się, że wystarczy pomachać szabelką i wszystko wróci do normy. My znamy Rosjan i wiemy, że nie wystarczy. W obecnych czasach tylko groźby ekonomiczne mają jakikolwiek sens, bo tymi politycznymi nikt się zbytnio nie przejmuje.

Prezydent Putin, któremu jak niektórzy twierdza marzy się odrodzenie imperium może się wycofać tylko wtedy, kiedy będzie wiedział, że dalsza eskalacja konfliktu uderzy bardzo mocno finansowo w Rosję. Nic innego tu nie pomoże. A swoja drogą słychać tez opinie, że w końcu nowe władze Ukrainy będą musiały zareagować na to co się dzieje na Krymie. Brak reakcji może zachęcić Rosję do bardziej zdecydowanych ruchów, a wtedy może być już za późno. Trzeba mieć nadzieję, że mimo wszystko uda się zakończyć konflikt na Krymie metodami pokojowymi.

Jednak Rosja cały czas wzmacnia swoje wojska na półwyspie. Jest już ich ponad 30.000, a to nie wróży niczego dobrego. Miejmy nadzieję, że to tylko pokaz siły, a nie przygotowanie do aneksji Krymu siłą.

Musimy dać nowym władzom Ukrainy szanse na rozpoczęcie przebudowy swojego kraju. A do tego potrzebne jest wsparcie zachodu a także wygaszenie wszelkich konfliktów na jej terenie. Ukraina staje wobec wielkich problemów i czas pokaże czy da sobie rade. Ważne jest to, że uczyniła pierwszy krok. Teraz czas na reformy i odbudowę tak gospodarki jak i stosunków politycznych z wszystkim krajami Europy, a szczególnie z Rosją. Miejmy tylko nadzieję, że sytuacja na Krymie i w innych częściach wschodniej i południowej Ukrainy wróci do normy, a to zależy w głównej mierze od postawy prezydenta Putina. Jeśli marzy mu się odbudowa imperium to nie będzie to ani łatwe ani proste, bo Ukraina obok Białorusi jest dla Rosjan najważniejsza. Czas pokaże czy Rosja Putina pozwoli odejść Ukrainie do Europy. To chyba najważniejsze pytanie na dzisiaj tak dla Ukrainy jak i dla całej Europy.

                                                                                                                                                      Ireneusz Piątek

 

 

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie