Ballada o odradzającej się stolicy
Autor: Robert Maciej
Wydawca: Olesiejuk
Warszawa.
Chciałbym gorąco polecić wydany przez wydawnictwo Olesiejuk album " Ballada o odradzającej się stolicy". Książka w formacie A4 wydana na papierze kredowym, szyta, co bardzo poprawia jakość i zachęca do przeczytania i oglądnięcia fotografii. Album podzielony jest na dwie części: "śmierć" czyli okres od września 1939 roku, aż po systematyczne burzenie stolicy w trakcie i po powstaniu. Mamy tu zdjęcia czarno-białe pokazujące jak hitlerowcy praktycznie zniszczyli to piękne przed wojną miasto. Patrząc na archiwalne zdjęcia nie można oprzeć się wrażeniu że nasz okupant chciał "zabić" Warszawę, zmieść ją z powierzchni ziemi.
Jednak mimo ogromnych wysiłków nie udało się nazistom zniszczyć ducha stolicy. O tym opowiada druga część "„Zmartwychwstanie” w której możemy zobaczyć jak miasto zaczęło się odradzać niczym feniks z popiołów. Wrócili ci którzy przeżyli koszmar wojenny, a także nowi mieszkańcy, którzy zabrali się za uporządkowywanie ulic, odgruzowywanie i usuwanie min, gdzie okupant je podkładał, aby resztę ruin wysadzić. Nie było to łatwe, bo Warszawa borykała się z niewiarygodnymi problemami: brak mieszkań, trupy w każdym zagłębieniu, brak żywności, szczury, ogromny smutek, gruźlica, wadliwa komunikacja albo jej brak, zniszczone prawie wszystkie media, brak prądu, wody i gazu, a do tego duża przestępczość. Mimo tego wszystkiego warszawiacy pokazali ogromny hart ducha, wolę i chęć odbudowy "umarłego miasta". Powstawały z niczego sklepy, kawiarnie, restauracje a nawet teatrzyki.
Polacy po raz kolejny pokazali, że można ich pokonać ale nie można złamać tego ducha dzięki któremu życie w Warszawie odrodziło się i miasto powoli zaczęło tworzyć się na nowo. To wszystko można zobaczyć na ciekawych fotografiach a także przeczytać w opowiadaniach zaczerpniętych głównie z dzienników: Życie Warszawy i Gazety Ludowej.
Polecam wszystkim jako bardzo ciekawą książkę ukazującą narodziny miasta które w styczniu 1945 roku wydawało się być martwym stosem gruzów.
Ireneusz Piątek