Przez lata wszyscy ludzie żyli. nie zważając na wszelkie niedociągnięcia higieniczne. Nieprzyjemne zapachy wydawały się być wtedy wszechobecne, no i oczywiście, naturalne. Mycie całego ciała w owym czasie, nie stanowiło oczywistych czynności dnia codziennego.
Brak kontaktu z wodą
W dobie wieków średnich unikano wszelkiego kontaktu z wodą, tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Wolano wówczas założyć na głowę często wątpliwego wyglądu perukę, niż po prostu umyć sobie głowę i włosy. Często pod wspomnianymi perukami gnieździły się insekty, które zamiast wytępić, a potem się umyć, sczesywano gęstymi grzebieniami, nie pomyślawszy ani razu o higienie.
W starych poradnikach
Poradniki dotyczące higieny radziły wszystkim czytelnikom, aby raczej się nie myć, gdyż zatkane brudem pory na skórze człowieka, chroniły go przed „morowym powietrzem”. Co bogatsi mieszkańcy średniowiecznego globu, woleli na siebie wylać morze perfum i drogich pachnideł, niż wziąć kąpiel w wodzie, która była wówczas dostępna za darmo.
Kąpiele w łaźniach publicznych
W XVI i XVII stuleciu gdy na arenę wszelkich chorób wszedł syfilis, ludzie postanowili się myć, ale, co gorsza, zażywali oni wówczas kąpieli w publicznych łaźniach. Fakt ten prowadził niejednokrotnie do masowego rozprzestrzeniania się tej choroby. W kronikach dotyczących wspólnych kąpieli czytamy wzmiankę napisaną przez Samuela Pepysa w czerwcu 1668 roku: „Coś mi się wydaje, że to nie może być rzecz czysta: tyle ciał stłoczonych razem w tej samej wodzie”.
Osiemnaste stulecie
Wiek XVIII przyniósł totalną zmianę, która dotyczyła sposobu podchodzenia ludzi do codziennej higieny swojego ciała. Zdecydowana większość sięgała do wszechobecnych zasad savoir-vivre’u, które wręcz narzucały dbanie o higienę całego ciała, z zębami i częściami intymnymi włącznie. Bez pudru, nakładana na siebie rozmaitych maści rzekomo usuwających brud, wystarczyło, aby każdy człowiek umył swoje ciało w czystej wodzie z dodatkiem pieniącego się mydła. Zauważono także, iż po takowym umyciu się, człowiek zawsze nabierał zdrowszego wyglądu. Jan Jakub Rousseau w swoim dziele, noszącym tytuł Emil, pisał: „Nie ma na świecie rzeczy bardziej ohydnej niż brudna kobieta”. Podobno od takowego stwierdzenia panie zaczęły bardziej przykładać się do higieny swojego ciała.
Gabinety czystości
Co bardziej bogatsi czynili sobie w swoich domach tak zwane „gabinety czystości”, w których raz dziennie na miednicy myto swoje ciało, a dwa razy dbano o higienę części intymnych. Części intymne myto najczęściej gąbką lub tamponem waty nasączonym mydlinami. Po takiej czynności pryskano całe ciało bardzo mocnymi perfumami. Bardzo dbające o swoją czystość francuskie markizy, nakazały by w ich pokojach było sporządzone tak zwane „krzesło czystości”, czyli mebel stanowiący coś w rodzaju dzisiejszego bidetu, który miał wiadome dziś zastosowanie.
Przykładem… Maria Antonina
Więcej kąpieli można zauważyć w czasach Ludwika XVI. Jego małżonka, Maria Antonina, była zawsze obiektem krytyki, ponieważ chętnie się kąpała, notorycznie spóźniając się na przyjęcia i bale. Regularnie, dwa razy dziennie myła ona swoje nogi. Zaś pięciokrotne podmywanie się nie świadczyło, według jej poddanych, o jej czystości tylko o niepohamowanym popędzie seksualnym.
Pani Samsonowiec
W Suchedniowie pani Anna Samsonowiec nienawidziła się myć. Pachniało od niej w sposób tak straszny, że sąsiedzi złożyli się, aby na urodziny podarować Ani krzesło toaletowe. Takowe krzesło nie miało siedziska, aby pod nie podstawić miednicę, a na nim zasiadła ta część ciała, którą należało umyć. Pani Ania nie wiedziała do czego taki mebel służy, wsadziła zatem do niego donicę z olbrzymią paprocią, a gdy ktoś jej zwracał uwagę, że nieprzyjemnie pachnie, mówiła zawsze… że taką ją Pan Bóg stworzył.
Ewa Michałowska-Walkiewicz