71 Rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Oświęcim – Brzezinka
(Auschwitz – Birkenau)
"Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX
wiek postawić znacznie wyżej od wieków przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku,
możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna rzecz – dowodzić naszej
wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz
całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp
cywilizacji – tak! lecz postęp kultury? – śmieszne. Zabrnęliśmy kochani moi, straszliwie.
Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie… lecz nie!
Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi!
Witold Pilecki, fragment raportu z 1945 z pobytu w obozie śmierci w Auschwitz.
27 stycznia 2016 roku obchodzić będziemy 71 rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, miejsca w którym hitlerowcy stworzyli nieznaną w historii świata "Fabrykę Śmierci". Obóz pomyślany był jako miejsce masowego zabijania ludzi. W latach 1940 – 1945 zginęło w nim około 1,5 mln. ludzi (choć są i tacy którzy uważają że znacznie więcej, gdyż bardzo wiele transportów które od razu szły do komór gazowych nie było ewidencjonowanych).
Kiedy wkroczyli tam żołnierze Armii Czerwonej przy życiu pozostało około 7 tysięcy głodnych i wycieńczonych więźniów, z których większość była chora. Tylko tylu pozostało z ogromnej liczby ludzi więzionych w tym największym obozie koncentracyjnym. Reszta więźniów została ewakuowana do innych obozów na terenie III Rzeszy. Wielu z nich zostało zabitych w „marszach śmierci”, kiedy tysiące wycieńczonych i głodnych więźniów zmuszono do długich marszów w śniegu i dużym mrozie.
Obóz Auschwitz utworzony został przez Niemców w połowie 1940 r. na przedmieściach Oświęcimia, włączonego przez nazistów do Trzeciej Rzeszy. Powodem utworzenia obozu była powiększająca się liczba aresztowanych masowo Polaków i przepełnienie istniejących więzień. Początkowo miał to być kolejny z obozów koncentracyjnych, tworzonych przez nazistów już od początku lat trzydziestych. Funkcję tę Auschwitz spełniał przez cały okres swego istnienia, jednak od 1942 r. – stał się równocześnie jednym z ośrodków „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej) – nazistowskiego planu wymordowania Żydów zamieszkujących okupowane przez III Rzeszę tereny.
Obóz koncentracyjny Auschwitz (1940-1945) był największym hitlerowskim obozem koncentracyjnym, czyli miejscem stopniowego wyniszczania więźniów i równocześnie największym ośrodkiem natychmiastowej, bezpośredniej zagłady Żydów. Obóz ten został założony dla Polaków i w początkowym okresie istnienia Polacy stanowili przeważającą liczbowo grupę narodowościową więźniów. Jednak wśród deportowanych do obozu od samego początku znajdowali się również Żydzi.
Masowe transporty Żydów do obozu rozpoczęły się w 1942 r., kiedy to Auschwitz na mocy decyzji Himmlera z roku 1941 został włączony do realizacji planu zagłady 11 mln europejskich Żydów. Plan ten przedstawiony na konferencji w Berlinie-Wannsee 20 stycznia 1942 r. przewidywał „ujęcie” wszystkich Żydów w Europie, od niemowląt po starców i ich deportację do miejsc zagłady. Głównymi miejscami eksterminacji miały być ośrodki zagłady wyposażone w komory gazowe. Zgodnie z decyzją Himmlera KL Auschwitz w realizacji tych eksterminacyjnych planów miał odgrywać kluczową rolę (obok ośrodków zagłady w Chełmnie nad Nerem, Bełżcu, Sobiborze, i w Treblince, oraz w mniejszym zakresie na Majdanku).
Obozowe imperium zła dowodzone było z Berlina, a na jego czele stał Reichsführer SS Heinrich Himmler. Pod względem ekonomicznym obozy podlegały Centralnemu Urzędowi Gospodarki SS (SS-WVH), zaś wszystkie decyzje dotyczące personelu obozowego, obsady stanowisk, polityki rasowej itp. podejmowane były w Centralnym Urzędzie SS (SS-FHA). Szefem każdego obozu był komendant, który był jego absolutnym panem i władcą.
Komendantowi podlegało kilku Lagerführerów, (zastępców). Bardzo ważną funkcję pełnił Raportführer, który był odpowiedzialny za wszelkie sprawy związane z więźniami. Pod jego rozkazami znajdowali się Blockführerzy (przeważnie Niemcy), odpowiedzialni za poszczególne bloki obozowe. W większości byli to sadyści, pozbawieni jakichkolwiek pozytywnych cech ludzkich. Byli panami życia i śmierci w swoich blokach. Mieli do pomocy tzw. sztubowych i blokowych do których należało pilnowanie porządku w danym bloku. W większości byli to niemieccy więźniowie kryminalni. Następnymi w hierarchii obozowej byli nadzorcy grup ludzi liczących od kilku do kilkuset osób wyznaczonych do wykonania konkretnej pracy, czyli Kapo, pilnujący pracy więźniów.
Obóz metodycznie niszczył ludzką osobowość, pozbawiał człowieka wyższych duchowych potrzeb i zabijał w nim umiejętność odróżnienia dobra od zła. Obdarty z człowieczeństwa, pozostawiony sam sobie, rozpaczliwie walczący o przetrwanie więzień tracił poczucie więzi z innymi ludźmi. Pragnął samotności, która oddzielając go od zewnętrznego, okrutnego świata dawała mu poczucie własnej tożsamości.
Wielu tego nie wytrzymywało, kończąc na drutach wysokiego napięcia, lub nawet umierając ze strachu. Metod wykańczania więźniów było tak wiele, że nie sposób wszystkie opisać. Kilka z nich miało jednak decydujący wpływ na śmiertelność. Do najważniejszych należał wszechobecny głód, który potrafił ludzi zdrowych, silnych w krótkim czasie zamienić w szkielety ledwo poruszające się.
Tak pisał w swoich wspomnieniach jeden z więźniów:
„W obozie ponad wszystkim dominował głód. Głód co skręca trzewia i zamracza zmysły,
prosty zwierzęcy głód. Sprawiał on, że wkrótce, po paru już tygodniach, z najsilniejszego
mężczyzny pozostawał tylko skórą obciągnięty kościasty trup”
Okropne warunki sanitarne i ciągły głód powodowały iż więźniowie chorowali na wszelkie możliwe choroby. Jedną z najgorszych był tyfus plamisty, który zabijał w potwornych mękach, tym bardziej, że więźniowie nie mogli marzyć o normalnym leczeniu. Organizm albo zwalczył chorobę, albo człowiek umierał. Ci którym udało się przeżyć tyfus wspominają go jako straszną chorobę, podkreślając szczególnie nieustające pragnienie, którego w warunkach obozowych nie można było zaspokoić.
Tak opisuje tę sytuację więźniarka Oświęcimia Seweryna Szmaglewska:
„Ktokolwiek zna tyfus plamisty, wie dobrze, jak straszne pragnienie towarzyszy tej chorobie.
Przysłowiowy popiół w ustach i język stwardniały, czasem aż do utraty mowy są stałymi
objawami. Każda z chorych dostaje nie więcej niż ćwierć, a w wypadkach wyjątkowo
szczęśliwych 1/3 kwaterki płynu. Nocą stwardnienie ust budzi człowieka ze snu. Wargi i
język poruszają się daremnie usiłując uczuć trochę wilgoci. Są suche. Nieprzytomna myśl i
zmącony wzrok szukają w pobliżu czegoś do picia. Nadaremnie, to co dostała rano zostało
już dawno wypite i teraz trzeba próbować zasnąć mimo ogromnej chęci picia”
Kolejnym elementem mającym wpływ na śmiertelność więźniów były katusze, które towarzyszyły życiu obozowemu na każdym kroku. Prawie wszyscy strażnicy, a także znakomita większość więźniów pełniących jakiekolwiek funkcje w obozach wykorzystywała swoją władzę do katowania podległych sobie ludzi. Bito więźniów stale, bez żadnej żenady, nie ukrywając tego. Niektórzy funkcyjni o całkowicie spaczonej psychice, zabijali bo sprawiało im to radość, a niektórym pomagało zaspokoić potrzeby seksualne.
Bardzo ważnym czynnikiem powodującym ogromną ilość zgonów był chłód. Więźniowie ubrani w przewiewne pasiaki w których musieli chodzić tak latem jak i zimą odczuwali wszystkie kaprysy pogody. Szczególnie groźne było to zimą, kiedy te pseudo ubrania tak naprawdę nie chroniły przed zimnem, a nie mówiąc o wielostopniowym mrozie. Istną męką były dla więźniów apele. Ile cierpień i upokorzeń musieli przy tym znieść, trudno nawet opisać. Tak opisywał to w liście lubelski chłop:
„Najgorsze były te apele. Rano o szóstej wychodzimy na podwórze, szeregujemy się po ośmiu
w każdym rzędzie, tak aby jeden drugiego krył. Stoimy dwie godziny na śniegu i 30
stopniowym mrozie. Wreszcie apel się skończył, wchodzimy do naszej stodoły – baraku, a tam
chłód, bo przez dwie godziny drzwi były otwarte na oścież”.
Opisane wspomnienia obozowe tych nielicznych którym udało się przeżyć to piekło i po wojnie podzielić się z czytelnikami swoimi przeżyciami z obozów śmierci są przestrogą dla potomnych. To, że przeżyli zakrawa na cud, ale na szczęście dla nich i dla nas nazistowscy oprawcy nie zdołali zabić wszystkich tak jak sobie to zakładali. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wojna potrwała jeszcze dwa, trzy lata. Jedno jest pewne, ogrom zbrodni byłby jeszcze większy, bo „ podludzi” do zabicia było w Europie jeszcze wielu.
W warunkach obozowych zacierały się granice między katem a ofiarą. Poniżani, torturowani więźniowie wyładowują swój strach i agresję na słabszych od siebie. Hitlerowskie metody sprawiały, że więźniowie tracili poczucie godności ludzkiej, nie buntowali się przeciwko nieludzkim warunkom swej egzystencji, pokornie szli na śmierć, zabijali swoich najbliższych. Za drutami ludzie dali się oszukać i oszukiwali innych.
O tych zbrodniach nie możemy zapomnieć, musimy przypominać szczególnie młodym pokoleniom do czego zdolny może być człowiek ogarnięty nienawiścią do innych ludzi. Musimy mieć ten obraz przed oczami, aby nic takiego już się nie powtórzyło, tak teraz, jak w przyszłości. Pamiętajmy iż demony nazizmu i faszyzmu nadal krążą po Europie i tylko od nas zależy czy w odpowiednim czasie damy im odpór, aby widmo obozów koncentracyjnych znów nie zawisło nad narodami. To nasz wspólny obowiązek, tak wobec tych milionów, którzy zginęli, jak też wobec naszych dzieci i wnuków, którzy powinni żyć w normalnym świecie, a miejsca takie jak Oświęcim, czy Majdanek traktowali jako historyczne dowody zbrodni ludobójstwa, jakiego wcześniej nie znała ludzkość.
Od 17 do 21 stycznia 1945 r. była prowadzona przez władze KL Auschwitz ewakuacja w głąb Rzeszy około 60 tysięcy więźniów. Jednocześnie esesmani palili dokumenty obozowe, a 20 stycznia wysadzili w powietrze krematoria i komory gazowe II i III w Birkenau. Już po zakończeniu ewakuacji, 23 stycznia podpalili magazyny ze zrabowanym Żydom mieniem, tzw. Kanadę II, a trzy dni później wysadzili w powietrze komorę gazową i krematorium V. Gdy 27 stycznia żołnierze Armii Czerwonej weszli na tereny obozu znajdowało się tam około 7 tysięcy więźniów, głównie chorych i wycieńczonych fizycznie.
Po wyzwoleniu tereny obozu znalazły się pod zarządem Armii Czerwonej. Żołnierze sowieckiej służby medycznej oraz członkowie Polskiego Czerwonego Krzyża, przy dużym wsparciu okolicznej ludności, przygotowali szpitale, w których leczyli około 4500 chorych i wycieńczonych fizycznie więźniów. Chorzy początkowo leczeni byli w trzech częściach wyzwolonego obozu, tj. w obozie macierzystym, Birkenau i Monowitz, jednak od drugiej połowy lutego już tylko w przygotowanych na cele szpitalne siedmiu blokach byłego obozu macierzystego, gdzie panowały względnie najlepsze warunki. Chorych wymagających specjalistycznego leczenia wywożono do szpitali w Krakowie. Mimo intensywnej opieki część więźniów zmarła, najwięcej w lutym i marcu. Łącznie w całym okresie funkcjonowania szpitali zmarło około 600 osób.
Obóz Auschwitz, do końca istnienia był przede wszystkim miejscem masowej eksterminacji. To była prawdziwa „Fabryka Śmierci”. W Auschwitz, do którego bez przerwy napływały nowe transporty, głównie Żydów, zasilające obóz w siłę roboczą, życie ludzkie nigdy nie miało większego znaczenia. W ciągu niespełna 5 lat istnienia w Auschwitz zginęło jak szacują historycy od 1 do 2,5 miliona ludzi (dokładnej ilości nie sposób ustalić). Wśród nich większość, czyli około 1-1,35 mln stanowili Żydzi. Drugą pod względem liczebnym grupą byli Polacy około 70-75 tys., trzecią Cyganie – około 20 tys. Ponadto zginęło w obozie około 15 tys. radzieckich jeńców wojennych i 10-15 tys. więźniów innych narodowości (m.in. Czesi, Białorusini, Jugosłowianie, Francuzi, Niemcy i Austriacy).
Przy tworzeniu tego artykułu korzystałem m.in z materiałów Muzeum Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu.
http://pl.auschwitz.org/z/
Ireneusz Piątek