10 lat w UE
"Jakem się zalecał to szynka wisiała, jakem się ożenił kajsiś się podziała"
Część II
Kolejna sprawa którą chciałem poruszyć jest bezpośrednio związana z częścią I. Likwidacja dużych zakładów państwowych sprawiła, że na rynek pracy trafiły setki tysięcy bezrobotnych ludzi: hutników, stoczniowców, górników, pracowników prawie wszystkich polskich przemysłów. Dla tych ludzi nikt nie zaproponował nic konkretnego. Zostali tak po prostu wyrzuceni na bruk. Znam to uczucie bo byłem jednym z nich. Dla kogoś kto tak jak ja przepracował w jednej firmie prawie 20 lat likwidacja zakładu była czymś strasznym. Coś takiego ostatnio miało miejsce w czasie II wojny światowej, ale wtedy o tyle można to było zrozumieć, że był okupant i traktował nas Polaków jako ludzi drugiej, czy trzeciej kategorii.
W latach dziewięćdziesiątych likwidowano cale branże nie przejmując się wcale tym gdzie ci byli robotnicy znajdą pracę. Pamiętam wypowiedź jednego z górników, prostego człowieka który powiedział mniej więcej tak (cytat z pamięci): "No zamykają moja kopalnia. Jo się pytom co jo teraz mam robić. Ja całe życie fedrował a tera co, mam iść pod most, żebrać, po 20 latach ciężkiej pracy dla Polski?? Taka sprawiedliwość? Za co ?".
Te proste słowa bardzo dobrze tłumaczą ówczesne podejście do zwykłego człowieka, które zresztą do dzisiaj wiele się nie zmieniło. Jak głosiła propaganda teraz mamy "wolny rynek gdzie każdy może znaleźć swoje miejsce". To bardzo chwytne hasło, jednak nijak się miało do sytuacji ludzi którzy pracowali nieraz po 20 i więcej lat w jednej firmie znając tylko ten swój jeden fach np. górnicy, hutnicy, pracownicy PGR, itd. A do tego bardzo często ci ludzie mieli tylko wykształcenie podstawowe, albo zawodowe co oczywiście bardzo utrudniało znalezienie jakiejkolwiek pracy. To był dramat setek tysięcy polskich rodzin. Ja rozumiem że prawa rynku czasami są okrutne. Jednak wydaje mi się ze tu nie tylko o prawa rynku chodziło…… A jeśli już zdecydowano się na taką masową likwidację to powinno się zapewnić tym zwalnianym jakąś alternatywę a nie tylko rzucić hasło "wolny rynek " i "rób ta co chce ta".
Kolejnym jakby skutkiem tych działań było i jest nadal ogromne bezrobocie wśród młodych ludzi. Co roku kończą różne szkoły tysiące absolwentów którzy trafiają na rynek pracy. Niestety zazwyczaj nikt nie chce ich zatrudnić w wielu powodów. Szczególnie absolwenci wszelkiego rodzaju studiów praktycznie nie mieli i nadal nie mają szans na pracę. A jak już dostana jakąś ofertę to za płace minimalną i zazwyczaj nie w swoim zawodzie.
Taka sytuacja na rynku pracy spowodowała, ze miliony młodych Polaków wyjechało z Polski. Ludzie ci doszli do słusznego wniosku, ze tu nie ma na co liczyć. Nie każdy studiując przez lata chce potem nosić cegły na budowie, albo sprzedawać w sklepie za minimalna pensje poganiany w wielu przypadkach przez szefa który ma skończona podstawówkę. Ja się tym młodym ludziom nie dziwie. Jeśli już mają pracować fizycznie i ciężko to chociaż chcą zarobić, a to może im dać tylko zagranica. Oni widzą, że przez 20 ponad lat naszej demokracji żaden rząd nie przedstawił im nic konkretnego. Mało tego jakoś nikt będący u władzy nie reaguje na taka sytuację (pomijam teksty propagandowe – chodzi mi o konkretne oferty). A problem narasta bo za kilka lat nie będzie kto miał pracować na emerytury.
Z drugiej strony barykady mamy zwiększenie wieku emerytalnego. Ta ustawa wprowadzona z rozkazu wbrew woli narodu postawiła wielu ludzi pod ścianą. Teraz już nawet czterdziestoletni mężczyzna czy kobieta praktycznie nie ma szans na pracę, a po pięćdziesiątce to już graniczy z cudem. Nasze władze wymyśliły sobie że mamy pracować do 65 lat. To jakiś totalny absurd w naszej sytuacji na rynku pracy. Ale to jak widać nikogo z decydentów nie interesuje. Oni się o pracę nie muszą martwić więc nie ma problemu. Mówi się że tak jest w całej UE i że to dla naszego dobra. To już szczyt hipokryzji. Nie wiem, czy naprawdę mają nas zwykłych ludzi za idiotów??? A do tego obecni emeryci i renciści (przytłaczająca większość), którzy swoje życie a nieraz i zdrowie oddali Polsce ledwie wiążą koniec z końcem. Co miesiąc mają dylemat na co wydać te grosze które daje im państwo. Czy zapłacić za prąd i gaz, czy kupić leki, czy nowe buty bo starcza co najwyżej na 50-70% potrzeb, a tzw. rewaloryzacja to czysta kpina z ludzi. Tak ich doceniła "wolność i demokracja". Oczywiście nasze kolejne rządy tłumaczą że na więcej nas nie stać. Tylko ciekawi mnie jak długo by przeżył taki polityk za 800 zł emerytury, albo 500 renty. Ci ludzie żyją w świecie całkowicie oderwanym od rzeczywistości, od normalnego życia przeciętnego Polaka. Przykładem sytuacja z protestem opiekunów niepełnosprawnych dzieci, którzy domagali się zresztą całkiem słusznie środków na normalne życie, a propozycja podwyżki świadczeń o 100 zł i kolejne 100 za rok, pokazała gdzie ich ma władza. Ja bym się wstydził coś takiego zaproponować ludziom którzy swoje życie, kariery i prace podporządkowali opiece swoich ciężko doświadczonych przez los dzieci i za to otrzymują nędzne grosze, nie starczające na nic. Ich protest pokazał jedno. Oni już nie wierzą że może być lepiej i chcą pokazać swoją ciężką sytuację publicznie bo nic innego im nie pozostało.
W obecnej sytuacji zwykły pracownik nie żadnej ochrony socjalnej, prawnej itd. Kiedyś były związki zawodowe które były reprezentantem grupy ludzi. Teraz w większości mamy prywatne firmy a tam nie ma związków. Taka sytuacja powoduje, że pracownik musi w wielu przypadkach pracować za grosze, nie ma socjalu, nie ma podwyżek, a pracę można stracić z dnia na dzień itd. Czyli reasumując sytuacja przeciętnego pracownika jest teraz dużo gorsza niż była za tzw. "komuny". A to co proponują urzędy pracy to farsa (znam z życia).
A do tego dochodzi totalna i wszechobecna propaganda sukcesu. W stosunku do tego co teraz widzimy w mediach, propaganda z czasów Gierka wydaje się być niczym. Jak by ktoś patrzył na to z boku nie znając naszych reali, to by pomyślał, że żyjemy "Jak w raju". Oczywiście nie wszystkie media tak to pokazują, ale te które nie są polskie uprawiają PR na światowym poziomie.
Pamiętam jak kiedyś szczególnie starsi ludzie mówili nam młodym, że teraz to są oni – "komuniści" i "my" Polacy, ale taka sytuacja nie będzie trwała wiecznie. Komuna kiedyś padnie i wtedy będziemy tylko my, a nie my i oni. Niestety od obalenia "komuny" minęło ponad 20 lat i co? I nic się nie zmieniło. Nadal są oni i my. Różnica polega na tym, że "komuna" bała się tego narodu i wiedziała, że "jak przegnie pałę" to ludzie się wściekną i zmiotą ich z powierzchni. Teraz wydaje się, że obecne władze już nie boją się narodu i mogą robić co chcą (np. emerytury). Przykładem ewidentnym jest odrzucanie co jakiś czas wniosków o referendum w najważniejszych dla ludzi sprawach, podpisanych przez miliony Polaków. Wychodzi na to, że władza czyli "oni" jak zwykle wie lepiej co potrzeba ludziom, a głos narodu wcale się nie liczy. Czyli "nowe wraca".
Po ponad dwudziestu latach możemy już ocenić i porównać to co jest z wizją propagandową którą nas karmiono w latach dziewięćdziesiątych. Niestety okazuje się że nasze życie wygląda całkiem inaczej niż nam to obiecywano. Teoretycznie żyjemy w wolnym i suwerennym kraju, ale teoretycznie bo znowu mamy "wytyczne" tylko tym razem z zachodu ,a nie wschodu. Ci którzy kierują UE zdają się wszystko wiedzieć najlepiej i swoimi nakazami i zakazami regulują życie mieszkańców podobno "suwerennych narodów". Nie można nakładać na kraje limity w odłowach, hodowli czy wydobyciu surowców. A przecież mamy to na porządku dziennym. Coś mi to przypomina!!!!.
Ja jak już napisałem w części I nie jestem przeciwnikiem UE, tylko wydaje mi się, że nikt nie ma prawa narzucać swoich praw reszcie. Nie może być tak, że urzędnik z Brukseli wie lepiej jak wygląda jabłko, pomidor, ogórek i decyduje co my mamy hodować a co nie, co mamy wydobywać a co nie itd. To już nie jest Unia a raczej coś na kształt RWPG. Dla mnie UE to związek suwerennych narodów i państw ze swoimi prawami, swoją kulturą i swoim życiem. Inaczej to nie ma sensu. Jeżeli my mamy być w Europie to na takich samych prawach jak inni, a nie tylko jako tania siła robocza i klienci kupujący towary z UE.
A swoją drogą szczególnie w ostatnich latach nastąpił w całej Europie podział na tych którzy są bezkrytycznie zachwyceni Unią, uważają ją za raj na ziemi i są jak to się mówi światłymi Europejczykami. Natomiast ci którzy twierdzą, że integracja poszła za daleko, że biurokracja europejska jest poza wszelką kontrolą, że UE to tylko i wyłącznie gra interesów, w której silniejsi mają rację i forsują korzystne dla siebie rozwiązania, ten jest uważany za oszołoma, konserwatystę, a nawet za komunistę, albo faszystę.
Unia pełna jest skrajności bo z jednej strony mamy wielkie pieniądze z różnych unijnych funduszy , ale z drugiej – ogromną część biznesu, żyjącą tylko z tych pieniędzy. Te firmy najprawdopodobniej upadną, gdy fundusze unijne się skończą. Mamy strefę niby wolnego handlu i teoretycznie dobre zasady konkurencji, ale z drugiej coraz bardziej idiotyczne regulacje, dotyczące wielu produktów i towarów, które tak na prawdę po cichu, jakby bocznymi drzwiami promują interesy określonych producentów i lobbystów. Do tego mamy mnóstwo antywolnościowych a nawet antydemokratycznych przepisów np. w kwestiach palenia tytoniu albo bezpieczeństwa na drogach, domniemanego ocieplenia klimatu, który kosztuje już nas wszystkich ogromne pieniądze a będzie kosztować jeszcze większe (a ktoś na tym zbija kokosy). A do tego po korytarzach KE krążą bez skrępowania lobbyści, pozostający poza wszelką kontrolą i forsujący korzystne dla siebie przepisy, bez oglądania się innych. I cały czas widzimy, że najsilniejsi członkowie UE, przede wszystkim Francja i Niemcy, bezwzględnie forsują wobec innych krajów decyzje zgodne z ich interesami (np. sektor energetyczny, paliwowy).
A na przykładzie obecnej sytuacji na Ukrainie możemy zaobserwować jak głębokie są podziały w UE. Jedne kraje są za ostrymi sankcjami wobec Rosji a inne są przeciwne, a przecież Europa powinna w tej sprawie mówić jednym głosem Jednym …. ale nie jedynym ideologicznie słusznym a to olbrzymia różnica.
Wszystko to daje nam całkiem inny obraz UE i naszego w niej uczestnictwa niż to co pokazują nam media w Polsce. Jednak ludzi którzy widzą do czego to zmierza jest coraz więcej nawet wśród polityków. Myślę że najbliższe lata będą przełomowe dla całej UE. Jeśli podejście tych "silniejszych" się nie zmieni to wydaje się że prędzej czy później może dojść do rozłamu wśród krajów, a nawet do wyjścia niektórych z nich z UE. A to będzie oznaczało koniec UE w obecnym kształcie.
Na koniec żeby nie było tak smutno i ponuro taka stara polska przyśpiewka, która jak mi się wydaje bardzo dobrze pokazuje to co maiło być i co jest teraz
"Jak na górce stała pikna się wydała, jak żem podszedł bliżej ino 2 zęby miała"
Ireneusz Piątek