Home Felietony Szlafmyca czyli w czym spać możemy?

Szlafmyca czyli w czym spać możemy?

przez historyk
0 komentarz

 

Szlafmyca, to wywodząca się z Niemiec czapeczka, w której dawniej spano, chroniąc w ten sposób czystość pościeli. Schlaf− sen, mütze− nakrycie głowy, stąd tak dziwna nazwa tej nocnej czapeczki. Często było to jedynie męskie nakrycie głowy. Ale w chłodne dni zakładały je również kobiety. 

 

Wygląd szlafmycy

Szlafmyce miały spiczasty koniec, zakończony maleńkim pomponikiem zwanym chwostem. Koniec ten opadał na bok. Wykonane były one z białej, bardzo lekkiej  tkaniny. Czasem ocieplane były watą, a zdarzało się także, że i futerkiem.

 

W Suchedniowe

W Suchedniowie przed pierwszą wojną światową mieszkała niejaka Paula Dyndalska, której głównym zajęciem zapewniającym jej utrzymanie, było dzierganie męskich szlafmyc. Kupowała ona najczęściej białe lub szare kłębki wełny, z których to w różnych rozmiarach robiła na drutach nocne nakrycia głowy. Pewnego razu podszedł do niej Władek Listewka, który poprosił ją o wykonanie szlafmycy w kolorze czerwonym. Kobieta zaraz doszukiwała się podtekstów tego zamówienia, ale Władek powiedział, że on ma sporą głowę zatem szlafmyca będzie większych rozmiarów. A czerwona dlatego, że gdy będzie jaja kurom podbierał, a w jego szlafmycę sporo wejdzie, to się jej czerwony kolor nie pobrudzi.

 

Na Krynkach

Gruba Hanka Barcia, znana była w całej miejscowości z niesamowitego wścibstwa i zrzędliwości. Tak ona pewnego razu zdenerwowała swojego męża Włodzia, że ten jej wszystkie włosy z głowy powyrywał. Po pewnym czasie zaczęły jej odrastać włosy bardzo kręcone, zatem jej mąż, który już znieść nie może jej wścibskiego zachowania powiedział, że na baranim łbie to tylko baranie runo odrosnąć może. Zatem zamówiła sobie pani Hanka szlafmycę u pani Jolanty Skarbek, którą także nosiła i za dnia, zakrywając przed ludźmi dziwaczny porost.

 

Mistrzowskie dzieła pani Marty

We wsi Rudnik, mieszkała przed II wojną światową pani Marta Kobiałka, która sprzedawała na targu różnego rodzaju przybory do snu. Były to piżamki, koszulki, no i oczywiście szlafmyce. Aby jej bardziej towar schodził, haftowała na nim na przykład szafirowe chabry, czerwone róże lub też białe konwalie. Od tego jej zajęcia, utarło się w okolicy powiedzenie, że można kupić u Marty konwaliową szlafmycę lub różane gatki. Pewnego razu podszedł do handlującej na jarmarku Marty Zbyszek Lodówa, który chciał dla swojej żony kupić szlafmycę z nietypowym motywem kwiatowym. I tak oto powiedział do handlującej kobiety….moja żona ta hetera, ma łeb wielki jak cholera…jeść nie daje, mam dni postu….jest szlafmyca z kwiatem ostu?…łeb ogromny size czterdzieści…tylko worek się jej zmieści…dupa wielka jak dwa wozy…gęba szpetna jak u kozy….Ponieważ Marta nie miała takiego rozmiaru szlafmycy, pan Lodówa poszedł zniesmaczony do domu.

 

 

 

Ewa Michałowska  -Walkiewicz

 

 

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie