Byłem na filmie "Kler"…
Przyznam szczerze, chciałem napisać recenzję i wrzucić tu. Jednak nie odważyłem się. Był to film zbyt osobisty. Z Klerem każdy musi się zmierzyć sam tak z obrazem jak i z przesłaniem. O filmie nie można powiedzieć czy się podobał czy nie. Był smutny do bólu, to na pewno, a nawet momentami tragiczny i pokazujący totalną bezsilność czy to zwykłych ludzi, czy też księży.
Właściwie to pierwszy raz w życiu nie wiem co mam powiedzieć, choć napisałem już sporo recenzji filmów. To nie jest film antyreligijny, ale pokazuje dość ostro kulisy z życia kleru. Może zamiast komentarza powiem tylko tyle, że w czasie filmu na sali była cisza jak makiem zasiał, żadnych głupich komentarzy, żadnego uśmiechu. Kiedy wychodziliśmy z sali praktycznie nikt nic nie mówił, nikt nie rozmawiał z innymi. Widać było że ludzie muszą przetrawić to, co zobaczyli.
To film który powinien zobaczyć każdy, czy to ateista, czy bardzo gorliwy katolik i sam dla siebie wyciągnąć wnioski.
Chciałoby się powiedzieć przecież to tylko film, fikcja, a jednak…