Już w VIII wieku, Chińczycy stosowali rondle z rozpalonymi węglami w środku, do prasowania drogich często wykonanych z jedwabiu ubrań. W XVIII stuleciu, żelazko stanowiło jednostronnie wygładzony blok metaliczny, najczęściej wykonany z żelaza stąd popularna nazwa tego urządzenia, żelazko.
Problem z rozgrzewaniem
Po nagrzaniu żelazka, np. na płycie pieca kuchennego, pozwalało to na utrzymanie odpowiedniej jego ciepłoty, potrzebnej do prasowania materiałów. Niestety na dość krótko. Po ostygnięciu żelazko trzeba było ponownie podgrzać przez postawienie go na blasze pieca, co często powodowało jego przybrudzenie. Aby wówczas nie podbrudzić prasowanego materiału, prasowano przez tak zwane zaparzaczki, czyli białe płótna. Kształt żelazka przypominał zawsze stopę, z trójkątnie zakończonym czubem z jednej strony i z płaską krawędzią od strony „pięty”. Z czasem wymyślono żelazka, w których środkach rozpalano węgiel drzewny. Trzaskające iskry, spalały często prasowany materiał. I jak zatem widzimy to także nie był najlepszy pomysł. W Suchedniowie znana była przed wiekami Fredka Grzelakowa, Pracowała ona na własne i dzieci utrzymanie jako prasowaczka. Posiadała ona żelazko, w którym właśnie rozpalano węgiel drzewny. Pewnego razu podczas pracy, zaszedł od tyłu Fredkę ksiądz Motyl, któremu akurat ona gacie prasowała. Aż tu naraz, jak nie krzyknie klecha na Fredkę, czy już swoją pracę skończyła, tak wystraszona kobieta jak nie zamachnie się żelazkiem na księdza, to aż skry się tego urządzenia do prasowania posypały na jego nową sutannę. Tak więc postanowił ją podać do sądu o odszkodowanie. Zapytana w sądzie kobieta powiedziała tak, jak mnie zaszedł jak nie wrzaśnie, me żelazko w łeb go praśnie. Skry gorące się sypały, aż mu gały w słup stawały. Fredka w sądzie się wybroniła, a ksiądz dostał karę grzywny za straszenie bezbronnych kobiet.
Udoskonalenie
Udoskonaleniem żelazka była konstrukcja, umożliwiająca umieszczenie w nim kawałków żaru, bez konieczności podsycania w nim zapalonego ognia. Z biegiem lat, węgiel drzewny zastąpiono żelazną sztabką zwaną potocznie „duszą”, rozgrzewaną w palenisku. W Osinach świętokrzyskich, znany był Maniek Buras, który produkował własnoręcznie dusze do żelazek. Z czasem mawiano na niego Maniek Dusza. Kiedyś szedł on pijany z karczmy u starej Jagody Baltyniakowej i śpiewał on bardzo rzewnie sprośne piosenki. Słysząc to Marta Klamkówna przestraszyła się bardzo i rozgadała na całą wieś jak ją dusza przestraszyła. Wszyscy zaczęli odprawiać egzorcyzmy myśląc, że wieś całą duchy jakoweś nawiedziły.
Gdy nastała elektryczność
Żelazko elektryczne wynalazł w 1882 roku Henry W. Seeley. On to bowiem umieścił wewnątrz żelazka elektrycznie podgrzewaną spiralę grzejną. Później dodano do żelazka tak zwany termoregulator, pozwalający na utrzymanie żądanej temperatury dostosowanej odpowiednio do prasowanej materii.
Ewa Michałowska – Walkiewicz