Strona główna » Ciekawostki # 42 Najbardziej morderczy nalot dywanowy II wojny światowej

Ciekawostki # 42 Najbardziej morderczy nalot dywanowy II wojny światowej

przez historyk
0 komentarz

 

Najbardziej morderczy nalot dywanowy II wojny światowej

 

W nocy z 9 na 10 marca 1945 roku miał miejsce atak amerykańskich Superfortec B-29 na Tokio.

Generał Major Curtis LeMay, odpowiedzialny za stacjonujące na Marianach XXI Dowództwo Bombowe był autorem koncepcji nocnych bombardowań dywanowych samolotami B-29 z niskiego pułapu, z użyciem bomb zapalających pozwalających na wywołanie burzy ogniowej.

Do tej konkretnej operacji LeMay wyznaczył aż 334 bombowce.

Wystartowały one wieczorem 9 marca z lotnisk na wyspach Guam, Saipan oraz Tinian.

W przeciwieństwie do wielu wcześniejszych wypraw, podczas nocnego lotu załogom sprzyjała pogoda, co pozwoliło bez przeszkód dotrzeć nad Tokio.

Kiedy samoloty nadleciały nad miasto, słaba artyleria przeciwlotnicza nie stanowiła żadnej przeszkody dla pilotów, którzy mogli spokojnie atakować praktycznie bez strat i to z bardzo niskiego pułapu nawet 600 metrów, co bardzo ułatwiało celowanie.

Nalot trwał prawie trzy godziny, podczas których zrzucono blisko dwa tysiące ton bomb, z których większość (ponad 1600 ton) stanowiły kasetowe bomby zapalające M69.

Podczas ataku wykorzystano biały fosfor, oraz napalm – mieszaninę benzyny i lepkiego żelu, który powodował, że mieszanka tak przylepiała się do wszystkiego, co bardzo utrudniało gaszenie.

To właśnie nalot na Tokio pokazał siłę niszczycielską tego nowego środka.

Zważywszy na drewnianą w większości zabudowę takie bomby były rozwiązaniem wręcz idealnym. Domu zapalały się jak zapałki. Pożary były tak potężne, że bardzo szybko rozpętały szalejącą z prędkością 45 km/h burzę ogniową, która zabiła ponad 100 tys. osób, a niespełna milion pozbawiła dachu nad głową. Centrum Tokio praktycznie przestało istnieć.

Tyle ofiar nie pochłonęły ataki bombami atomowymi w Hiroszimie i Nagasaki razem wzięte.

W tą marcową noc stolica Japonii stała się piekłem na ziemi.

Mieszkańcy w większości nawet nie zdążyli zareagować, ani się schronić, umierali z braku tlenu (ci jeszcze choć szybko), albo palili się żywcem. Temperatura przekraczająca 1000 stopni Celsjusza topiła asfalt, stal, a woda w kanałach wrzała.

Celem nalotu nie były jakieś konkretne obiekty wojskowe czy zakłady przemysłowe.
Tu chodziło o atak na obiekty cywilne, na mieszkających tam ludzi. Atak miał zmusić Japonię do kapitulacji i zgasić w niej ducha walki. Jednak jak pokazały wcześniejsze naloty na III Rzeszę, przewidywania te okazały się daremne. Oczywiście bombardowanie zachwiały psychiką mieszkańców, ale po minięciu szoku Japończycy pozostali wierni cesarzowi Hirohito, a wojsko gotowe do dalszej walki.

Według raportu tokijskiej straży pożarnej śmierć poniosło prawie 100 tysięcy ludzi, a rannych zostało nawet ponad 125 tysięcy w tym wielu było strasznie poparzonych i w zasadzie bez szans na przeżycie.

Operacja o kryptonimie "Meetinghouse" zaskoczyła nawet samych Amerykanów, którzy nie spodziewali się aż takiego Armagedonu jaki sprawiły ich samoloty.

Amerykanie okupili tę bezprecedensową rzeź minimalnymi stratami. Japońska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła jedynie 17 bombowców (źródła podają różne dane od 14 do 27), czyli nawet nie 5 % wszystkich maszyn biorących udział w nalocie.

Podobne naloty zorganizowano na kilkadziesiąt największych miast w Japonii, z podobnym skutkiem. Można zadać pytanie, czy takie naloty uderzające głównie w ludność cywilną, nie były bezsensownym barbarzyństwem (podobnie jak nalot na Drezno), tym bardziej, że z punktu widzenia zarówno militarnego jak i ekonomicznego nie miały one większego znaczenia.

Zwycięzców się nie sądzi, ale ciekawy jestem, czy wydający takie rozkazy do końca życia spali spokojnym snem.

Ireneusz Piątek

Zdjęcie: Wikipedia.

 

 

 

 

Więcej ciekawostek historycznych

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie