Karnawał w Polsce, często zwany był także zapustami. Łączył on bowiem tradycję polską i włoską, ponieważ regułę urządzania wspomnianych balów przywiozła do Polski królowa Bona. Ona to wprowadziła zabawy maskowe i kostiumowe. W czasie karnawału należało również spożywać ogromne ilości tłustego jedzenia i popijać to wszystko alkoholu.
Świętowanie w regionie Lubieni i Rudnika
Pierwsze wzmianki o świętowaniu karnawału pochodzą już z XVI wieku. Był on wówczas szczególnie potępiany przez kler. Księża uważali go za czas szczególnej rozpusty. Pierwsze dokładniejsze informacje o zabawach i zwyczajach zapustnych, pochodzą z XVII wieku. W okolicach Lubeni i Rudnika, mieszkał na plebani pod koniec XIX stulecia ksiądz Makary Rogalik. Nie pozwalał on swoim parafianom urządzać żadnych zabaw a szczególnie zabaw karnawałowych. Ale pewnego razu jego gospodyni Marta Kiełbasa, postanowiła zrobić mu kolację lekko zakrapianą mocnym miodem. Podchmieliwszy sobie księżuniu, zapomniał o Bożym świecie do tego stopnia, że zapomniał odprawić wieczorną mszę. Cóż było robić w takim wypadku. Sąsiad wspomnianej Marty, przebrał się w sutannę księdza upitego miodem, wlazł na ambonę i tak rzekł….co wy tu ludziska jeszcze robita….idżta na karnawałowe zabawy, a nie tylko się modlita w te i nazad….Od tej pory, ksiądz jak przetrzeźwiał już nigdy nie sprzeciwiał się żadnym zabawom swoich parafian.
Czas polowań
W Polsce w wyższych sferach obyczajowych, karnawał był czasem turniejów i polowań, bogatych uczt i oczywiście zabaw. W Warszawie znane były bale redutowe. Ich „ojcem” był Włoch Salwador. Organizował on je we wtorki i czwartki. „Na redutach wszystkich gości obowiązywały maski, zwane larwami”. Bawiły się ze sobą wszystkie stany. Warunek był taki, ktoś z niskiego stanu mógł tańczyć z bogatą damą tylko wtedy, gdy na twarzy miał „larwę”. Przed wiekami, pani Jolanta Zakazimiera, urządzała w swoim domku karnawałowe szaleństwo. Oczywiście zaproszeni goście musieli mieć przygotowane larwy, ponieważ w innym razie nie mogli ze sobą tańczyć. Przybył też na wspomnianą zabawę Władeczek Kuśtyk ze swoją żoną Bogdzią. Bogdzia jak tylko wychyliła kilka kieliszków mocniejszego trunku, od razu zaczęła szukać pięknych mężczyzn, z którymi mogłaby spędzić upojną karnawałową noc. Szybko odkrył to Władeczek i… zaczął szpetnie wyzywać swoją żonę od larw. Wszyscy zebrani goście pomyśleli, że mu karnawałowa larwa zginęła i dlatego wspomniana para szybko opuszcza dom pani Joli.
Jak zatem widzimy, ten cudowny czas karnawału powinien być obchodzony w sposób szczególny, bo tak mało jest w życiu kolorowych chwil.
Ewa Michałowska- Walkiewicz