Aby zacząć opowiadać o wydarzeniach z roku 732 należy najpierw pokrótce wspomnieć skąd Arabowie znaleźli się na terenie Europy Zachodniej. Otóż na Półwyspie Iberyjskim swoje królestwo założyli Wizygoci. Obejmowało ono do 507 r. również obszar Akwitanii. Tak jak i w innych państwach germańskich okresu wczesnego średniowiecza tak i w państwie wizygockim trwały częste walki o tron. Po śmierci króla Witizy jeszcze w 710 r. wybuchła kolejna wojna domowa. Tym razem walczyli spadkobiercy zmarłego władcy z nowym królem Rodrygiem. Ci pierwsi nie mogąc osiagnąć przewagi wezwali na pomoc Arabów, którzy podbili niedawno tereny po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. W bitwie pod Jerez de la Frontera (19 VII 711) Arabowie i ich sojusznicy doszczętnie rozbili armię króla Rodryga. W niedługim czasie zdobyto Toledo. Te łatwe sukcesy i informacje zdobyte o Wizygotach zadecydowały o podjęciu działań mających na celu całkowite podporządkowanie sobie państwa Wizygotów. W ciągu kilku lat prawie tego dokonano. Obroniła się tylko północno-zachodnia część (Asturia) i niewielki skrawek wybrzeża sródziemnomorskiego (Todmir).
Już w roku 719 pierwsze oddziały arabskie wkroczyły do Akwitanii zdobywając Narbonnę, którą utrzymali do roku 759. Była ona bazą wypadową ich łupieżczych wypraw. Od tego czasu obszar ten stał się częstym świadkiem ich wypraw. W 721 r. Arabowie nie spodziewając się większego oporu zdecydowali się na wyprawę do Galii. Wojskami dowodził sam gubernator al-Chaulani. Tak więc jego armia przekroczyła Pireneje i stanęła pod murami Tuluzy, stolicy księstwa Akwitanii. Jego władaca Eudes mając zbyt nikłe siły by przeciwstawić się siłom arabskim udał się po pomoc do innych władców frankijskich. Po trzech miesiacach zabiegów udało mu się zgromadzić odpowiednio silną armię i ruszyć z pomocą oblężonej Tuluzie. Arabowie nie ufortyfikowali odpowiednio swojego obozu oraz zaniedbywali zwiad, co pozwoliło zaskoczyć ich armię Frankom. Do bitwy doszło 9 kwietnia 721 r. Zakonczyła się ona miażdzącym zwycięstwem chrześcijan. Po tej klęsce Arabowie ograniczali się przez dłuższy czas do wypraw łupieżczych, a sama bitwa wywarła spore wrażenie wśród muzułmanów. zdecydowanie większe niż bitwa pod Poitiers, a odwołania do niej pojawiały się jeszcze długo wśród arabskich pisarzy z Al-Andalus.
W 721 r. namiestnikiem Al-Andalus został Abd ar-Rahman. Był zdolnym administratorem i wodzem. Brał udział w podboju tunezji, Maroka i Hiszpanii. Pokonał on uzurpatora Musę, który próbował być niezależnym władcą od kalifatu. W czasie rządów Musy w Septymanii doszło do pewnego unormowania stosunków arabsko-frankijskich. Musa nie był w stanie prowadzić ekspansji na terenie Akwitanii z powodu zagrożenia ze strony kalifatu, a Frankowie byli zbyt słabi by odbić Septymanie z rąk Arabów. Jednakże w 731 r. Musa został zabity przez Abd ar-Rahmana, co otworzyło nowy rozdział w walkach z Arabami.
Nowy namiestnik uznał, że czas pomścić klęskę z przed 11 lat. Zebrał armię i ruszył na podbój Akwitanii. Drogę zagrodził mu książę Eudes nad rzeką Garonną. Poniósł tym razem klęskę, a armia arabska ruszyła w kierunku Tours niszcząc i grabiąc. Tym razem Karol Młot działał szybciej niż w 721 r., gdy o pomoc prosił go również Eudes. Nie miał innego wyjścia ponieważ wróg wdarł się głęboko w obszar państwa. Można domniemywać, że arabski emir miał informacje o nielicznym wojsku frankijskim na terenie planowanego ataku. Karol Młot w tym czasie działał nad dolnym Dunajem. Jednak się przeliczył. Majordom zawrócił swoją armię i szybkim marszem po rzymskich drogach zaczął pościg za wrogiem. Emir Dodatkowo w czasie marszu zasilając swoje szeregi nowymi wojownikami. Do Karola dołączył także diuk Eudes z resztkami swojej armii. Do spotkania Franków z większością wojsk arabskich doszło pomiędzy Tours, a Poitiers.
Karol Młot ze swoją armią zajął pozycję defensywną na wzgórzu. Nie powinno to dziwić jako, ze przynajmniej połowę jego armii stanowiła piechota. Być może spieszył również część swojego konnego rycerstwa. Usytuowanie to niwelowało również siłę szarży jazdy arabskiej. A głównie była to lekka jazda berberyjska. Lecz oni słynęli ze swej waleczności. Źródła informują o tym, że oba wojska przez sześć dni stały naprzeciwko siebie. Jakie mogły byc tego powody? Być może Karol obawiał się opuszczenia swojej dogodnej pozycji. Z kolei emir dawał czas na wycofanie się taborom ze zdobyczą, by w razie porażki nie wpadła w ręce wroga. Do walki doszło szóstego dnia wyczekiwania. Pierwsze uderzenie wykonała jazda arabska. Pomimo wielokrotnych ataków nie udało się jej przełamać frankijskich szyków. Walka trwała do nocy. Jedna z kronik arabskich podkreśla niezdyscyplinowanie oddziałów arabskich, co według niej miało ogromny wpływa na wynik batalii. Oto odpowiedni fragment:
"Niedaleko rzeki Loary dwóch wspaniałych mężów mówiących dwoma językami i dwóch wyznań staneło w szykach przeciwko sobie. Serca Abderrahmana i jego dowódców i wojowników pełne były gniewu i dumy, i pierwsze rwały się do walki. Jeźdzcy muzułmańscy atakowali zacięcie raz po raz oddziały Franków, którzy mężnie odpierali ataki. Wielu padło martwych po obu stronach, aż słońce zaszło. Noc rozdzieliła obie armie. Ale wraz z brzaskiem poranka Muzułmanie wrócili do walki. Ich jazda wkrótce wyrąbała sobie drogę w centrum chrześcijańskich wojowników. Ale wielu z Muzułmanów obawiało się o bezpieczeństwo łupów pozostawionych w namiotach i powstał fałszywy krzyk w ich szeregach, że część wrogów plądruje obóz. Po czym kilka oddziałów jazdy pojechała chronić swoje namioty. Ale wydawało się innym, że uciekają, i wszystkie zastępy się zmieszały. I podczas gdy Abderrahman usiłował ogarnąc zmieszanie i poprowadzić wojsko znowu do walki wojownicy Franków okrążyli go i został przebity wieloma włóczniami, tak, że umarł. Wtedy wojsko uciekło przed wrogiem, a wielu zginęło w trakcie ucieczki." Kronika podaje jeszczę tę informację, że bitwa była dwudniowa. I podobno walka w centrum przybierała korzystny obrót dla Arabów.
Z kolei kroniki chrześcijańskie podają informację o jednodniowej walce. Drugiego dnia przygotowane wojska frankijskie zastały tylko pusty obóz wroga, który wykonał odwrót pod osłoną nocy. Z tego można wyciągnąć wniosek, że Arabowie nie ponieśli zbyt dużych strat i stanowili jeszcze poważną siłę skoro Frankowie nie podjęli za nimi pościgu. Można domniemywać, iż wojska arabskie wycofały się w miarę zorganizowany sposób. Faktem jest, że Arabowie ponieśli klęskę. Mieli stracić nawet 300 tysięcy ludzi, co jest oczywistym wyolbrzymieniem. Tak podaje kronika opactwa St. Denis. O ile nie można wierzyć w tę liczbę, to jestem skłonny uznać sumę 1500 wojowników frankijskich za straty Karola Młota w tej bitwie również przedstawianą w tej kronice. Co może świadczyć o tym, że walka była zażarta.
Czy można uznać tę bitwę za przełomową? I tak, i nie. Można sądzić, iż w przypadku klęski Karola Młota tereny Akwitanii zostały by na dłuższy czas podbite przez Arabów, co mogłoby stanowić przyczółek do dalszej ekspansji. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje, czy Arabowie mieli by wystarczające siły do utrzymania tych terenów. Frankowie napewno próbowaliby odzyskać te tereny. Jednak klęska wojsk arabskich pod Tours nie spowodowała zaniechania dalszych wypraw na te obszary. Walki o wyrzucenie Arabów za Pireneje trwały jeszcze długie kilkadziesiąt lat. Z czasem ułatwiało je rozbicie na kalifaty imperium arabskiego.