Hubal

przez historyk
0 komentarz

„Hubal”

„ Pozostał nam już tylko honor”

Historia majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” ostatniego obrońcy i pierwszego partyzanta II Rzeczypospolitej pokazuje nam, że czasami honor jest ważniejszy od śmierci. Jako dowódca Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego nie złożył broni po klęsce wrześniowej. Postanowił walczyć dalej tak długo jak się da. Miał nadzieje dotrwać do wiosny 1940 roku, kiedy jak myślał ruszy ofensywa Anglii i Francji. Czy naprawdę w to wierzył tego już się nie dowiemy, ale wiele razy mówił tak do swoich żołnierzy, chcąc ich zachęcić do dalszej walki. Jego heroiczny samotny bój trwał aż do kwietnia 1940 roku, kiedy resztki jego oddziału zostały zaskoczone przez Niemców w czasie biwaku (niektórzy sądzą, że w wyniku zdrady). Major zginął walcząc do końca.

Działalność Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. „Hubala” zajmuje szczególne miejsce w powrześniowej historii Polski. Kiedy oddział rozpoczął swoją działalność struktury konspiracji wojskowo – politycznej nie były jeszcze skrystalizowane i brak było opracowanych metod walki z okupantem. Dobrzański stanął na czele oddziału wydzielonego, nie mając możliwości korzystania z doświadczeń innych. Działania podejmowane przez majora Dobrzańskiego były nieprzychylnie odbierane przez władze Związku Walki Zbrojnej, które uważały że jego oddział powinien zostać zdemobilizowany, a przynajmniej mocno zmniejszony. Mimo tego „Hubal” konsekwentnie realizował postawiony sobie cel. Nie rezygnując z walki do końca pozostał wierny żołnierskiemu obowiązkowi.
Epopeja oddziału mjr. „Hubala” była czymś wyjątkowym w polskim ruchu oporu. Miała ona ogromne znaczenie moralne i polityczne, a nie tylko wojskowe. Wpłynęła bardzo pozytywnie na proces kształtowania się w społeczeństwie świadomości, iż walkę należy kontynuować mimo klęski we wrześniu 1939 roku. Przyczyniła się w istotny sposób do przełamania nastrojów apatii i bierności panujących w społeczeństwie. Walcząc dalej mjr. Dobrzański pokazał Polakom że nie wszystko stracone i że można nawet w takiej ciężkiej chwili nie dać się złamać Niemcom. Jego oddział walczący ponad pół roku z przeważającymi siłami niemieckimi był wówczas najlepiej zorganizowanym i bojowo najaktywniejszym oddziałem podejmującym walkę zbrojną z okupantem hitlerowskim w kraju. W trakcie działalności oddziału przez jego szeregi przeszło około 600 żołnierzy i oficerów. Jego oddział kilkukrotnie rozbity odradzał się jak Feniks z popiołów, dzięki wielkiej charyzmie swego dowódcy, a także sławie jaką był otoczony.

Henryk Dobrzański urodził się 22 czerwca 1897r., w Jaśle jako drugie dziecko Henryka i Marii hrabiny Lubienieckiej. W 1903 r. rozpoczął naukę na domowych zajęciach z zakresu czteroklasowej Szkoły Ludowej, a następnie po przeprowadzeniu się do Krakowa, kontynuował naukę w siedmioklasowej Szkole Realnej. W czerwcu 1914 r. zdał egzamin maturalny i zapisał się na I semestr agronomii Studium Rolniczego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dobrzański starał się, aby przyjęto go do Legionów Polskich. Był jednak zbyt młody i dlatego zmienił rok urodzenia na 1896 i został przyjęty do Legionów. W maju 1915r. w stopniu kaprala, został odkomenderowany do plutonu kawalerii sztabowej przy Komendzie Legionów Polskich, a w grudniu, został przeniesiony do 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich.

Na początku 1918 r. Dobrzański jako jeden z wyróżniających się żołnierzy został skierowany do Szkoły Podchorążych w Mamajesti. Nauki jednak nie ukończył, gdyż w lutym 1918 r. na znak protestu przeciwko podpisaniu traktatu brzeskiego, część oddziałów Polskiego Korpusu Posiłkowego, głównie z II brygady Legionów, pod dowództwem płk. Józefa Hallera, przebiła się pod Rarańczą przez front austriacko – rosyjski i przeszła na teren Rosji, łącząc się z II Korpusem Polskim. Znaczna część żołnierzy oddziałów, do których nie dotarł rozkaz płk. Hallera oraz słuchacze Szkoły Podchorążych wraz z kpr. Dobrzańskim, zostali uwięzieni w obozie internowanych w Saldabos na Węgrzech. Henryk Dobrzański trafił najpierw do obozu w Talabor. Kiedy został przeniesiony w ciężkim stanie do szpitala w Marmarosz Sziget postanowił wraz z dwoma żołnierzami uciec z obozu. Jako pomocnik palacza przedostał się przez granicę i znalazł schronienie najpierw w Głębowicach a później w Czechach.

W listopadzie 1918 r. zgłosił się do formującego się w Krakowie 2 Pułku Ułanów Wojska Polskiego. Został awansowany do stopnia plutonowego i rozpoczął szkolenie nowo przybywających do pułku ułanów. Pod koniec 1918 r. został awansowany do stopnia chorążego i przejął dowództwo szwadronu „Odsieczy Lwowa”, w dywizji płk. Władysława Sikorskiego. Za okazane męstwo i czyny bojowe podczas walk o utrzymanie Galicji Wschodniej został odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych. W maju 1919 r. powrócił do macierzystej jednostki, która otrzymała nazwę 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Po wybuchu wojny z Rosją Radziecką szwoleżerowie 2 Pułku zostali w kwietniu 1920 r. skierowani na front. Ppor. Dobrzański ze swoim plutonem wziął udział we wszystkich walkach podczas ofensywy kijowskiej. Za brawurową akcję pod Borowem, gdzie dowodził odwodami pułku został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, a także po raz kolejny Krzyżem Walecznych. W sierpniu 1920r. został awansowany do stopnia porucznika i objął funkcję adiutanta dowódcy pułku mjr. Rudolfa Ruppa.

Po zakończeniu wojny pułk został przeniesiony do garnizonu w Bielsku, gdzie porucznik rozpoczął zaawansowane treningi jazdy konnej. Do stopnia rotmistrza awansowany został w maju 1922 roku. Miesiąc wcześniej został dowódcą 4 szwadronu, po czym został wyznaczony na dowódcę szkoły podoficerskiej pułku. W listopadzie 1922 r. został odkomenderowany na kurs dowódców szwadronów do Centralnej Szkoły Jazdy w Grudziądzu, gdzie oprócz programowych zajęć teoretycznych systematycznie doskonalił swoje umiejętności jeździeckie. W tym czasie zaczął brać udział w zawodach hippicznych, gdzie odnosił duże sukcesy, zajmując wysokie lokaty. Doskonałe wyniki sportowe zadecydowały, że na początku 1925 r. został powołany do powstałej w Warszawie pod kierownictwem ppłk. Rómmla „Grupy Przygotowawczej” sportu konnego i wszedł do ekipy jeźdźców na międzynarodowe konkursy. Na międzynarodowych zawodach w Nicei reprezentacja Polski w składzie: H. Dobrzański, K. Rómmel, A. Królikiewicz, K. Szosland i W. Zgorzelski pierwszy raz w historii polskiego jeździectwa zdobyła Puchar Narodów.

Z początkiem 1927 r., prawdopodobnie w głównej mierze dzięki sukcesom sportowym Dobrzański został awansowany do stopnia majora. W sierpniu 1927r. został przeniesiony do 18 Pułku Ułanów Pomorskich w Grudziądzu gdzie objął stanowisko dowódcy szwadronu. We wrześniu 1929 r. został przeniesiony do 20 Pułku Ułanów w Rzeszowie. W 1936 r. został przeniesiony do Wilna, gdzie objął stanowisko kwatermistrza w 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Pod koniec 1938r. Dobrzański otrzymał przydział na stanowisko dowódcy szwadronu zapasowego 4 pułku ułanów w Wołkowysku.

W pierwszych dniach września 1939 r. w ośrodku zapasowym w Białymstoku organizowano Rezerwową Brygadę Kawalerii w skład której wszedł 110 pułk ułanów dowodzony przez ppłk. Jerzego Dąbrowskiego. Jego zastępcą został mjr. Henryk Dobrzański. Po osiągnięciu gotowości bojowej pułk wyruszył do walki kierując się w stronę Wilna. 17 września w granice Polski wkroczyła Armia Czerwona. Pomimo rozkazu przekroczenia granicy z Litwą i złożenia broni 110 pułk skierował się do Puszczy Augustowskiej, gdzie po utracie w walce z sowietami 3 szwadronu ppłk Dąbrowski podjął decyzje rozwiązania pułku. Rozkazowi nie podporządkował się mjr. Dobrzański. Zebrał kilkudziesięciu dobrze uzbrojonych żołnierzy ze 110 i 102 pułku i postanowił kontynuować marsz na pomoc broniącej się Warszawie. Po dotarciu do miejscowości Krubki pod Warszawą oddział otrzymał informację o kapitulacji stolicy.

W majątku Krubki Dobrzański zebrał wokół siebie żołnierzy i wyjawił im swą decyzję nie zdejmowania munduru i przebijania się na Węgry z zamiarem dotarcia do Francji. Na początku października w trakcie postoju w gajówce Podgórze major zakomunikował żołnierzom decyzję o pozostaniu w kraju, wierząc, że wiosną 1940 r. ruszy ofensywa Aliantów. Tam też przyjął pseudonim „Hubal” i rozpoczął organizować konspiracyjne placówki oporu tzw. ośrodki bojowe, które w przyszłości miały wystawić gotowego do walki żołnierza. Opracowany został schemat organizacji Okręgu Bojowego Kielce, a także zręby Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Przemieszczając się z miejsca na miejsce oddział stale powiększał swoje szeregi, do końca stycznia 1940 roku osiągnął stan ok. 30 ludzi, a w lutym 1940 r. liczebność oddziału wzrosła do około 320 żołnierzy.

13 marca 1940 r. do Gałek przybył ówczesny Komendant Okręgu Łódzkiego ZWZ – płk. Leopold Okulicki ”Miller” z rozkazem demobilizacji oddziału lub znacznym jego zmniejszeniu. Wobec zaistniałej sytuacji major „Hubal” pozostawił wolną rękę swoim podwładnym. Oddział opuścili prawie wszyscy oficerowie oraz część żołnierzy, przechodząc do pracy konspiracyjnej w szeregach Związku Walki Zbrojnej. Przy majorze pozostało około 80 żołnierzy, którzy postanowili walczyć dalej. Z nadejściem wiosny Niemcy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę akcję wymierzoną przeciwko oddziałowi. 30 marca 1940 r. pod Huciskiem oraz 1 kwietnia 1940 r. pod Szałasem doszło do zwycięskich potyczek oddziału z przeważającymi siłami wroga. Niemcy po nieudanej akcji, rozpoczęli działania odwetowe wobec ludności cywilnej mordując i paląc wiele wsi na szlaku Oddziału Wydzielonego WP. Major Dobrzański bardzo mocno przeżył owe pacyfikacje, obwiniając siebie za śmierć setek bezbronnych ludzi, lecz pomimo przygnębienia postanowił działać dalej. Nękany licznymi obławami i zasadzkami, oddział ciągle zmieniał miejsce postoju, unikając z obawy przed represjami, postojów we wsiach oraz gajówkach. Z końcem kwietnia, oddział przeniósł się w lasy spalskie.

Przed świtem 30 kwietnia 1940 r. oddział wyminąwszy wieś Anielin, dotarł do sosnowego zagajnika przylegającego do wysokopiennego lasu, gdzie major zarządził postój. Ponieważ wszyscy żołnierze byli przemęczeni nocnym marszem, na warte od strony wsi wystawiony został tylko kpr. Lisiecki („Zemsta”). Tu, rankiem 30 kwietnia 1940 r. mjr. Henryk Dobrzański „Hubal” wsiadając na swego konia został ostrzelany z broni maszynowej, a jedna z kul przeszyła jego pierś. Wraz z nim poległ kpr. Antoni Kossowski („Ryś”) oraz koń majora „Demon”.

Możemy zadać pytanie czy kontynuowanie walki po klęsce wrześniowej miało sens?Czy warto było walczyć dalej i narażać żołnierzy, a także wielu ludzi którzy pomagali jego oddziałowi. Czy było warto ryzykować ich życie w praktycznie przegranej sprawie?

Z punktu widzenia czysto militarnego na pewno nie. Jednak kiedy spojrzymy na to z innej strony, możemy zaryzykować tezę, że żołnierze majora „Hubala” w tym bardzo tragicznym dla Polski okresie podtrzymywali ducha walki i pokazali, że „Jeszcze Polska nie zginęła puki my żyjemy”. A doświadczenia wyniesione z walk jego oddziału były bezcennym źródłem informacji dla tworzonych później oddziałów partyzanckich Armii Krajowej.

Historię heroicznej walki oddziału Henryka Dobrzańskiego bardzo dobrze pokazał nakręcony na początku lat siedemdziesiątych przez Bohdana Porębę film „Hubal”, ze znakomitą rolą Ryszarda Filipskiego. Mimo, że dzieło powstało w latach 70-tych to jednak bardzo realistycznie pokazuje historię oddziału.

Do historii kina przeszły słynne dialogi:

„ Nie zdążyliśmy… mimo to – dziękuję Wam! Wasi koledzy na Helu i Lubelszczyźnie walczą i zadają Niemcom straty. Nie było rozkazu kapitulacji… przeszliście przez piekło… za nami groby kolegów… czy po to ginęli, abyśmy teraz mieli złożyć broń? Ja w żadnym razie broni nie złożę, munduru nie zdejmę… tak mi dopomóż Bóg!”

„A więc w całej Polsce – tylko my!”

„Bandyta Sawicki: Nie macie prawa mnie sądzić! Nie ma teraz żadnej władzy, nie ma!

„Hubal: Ja jestem władza! Sądzę cię w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, wyrok zatwierdzam! Każdego, kto pogwałci prawa tej ziemi, czeka ten sam los!

„Żadnych Grabic nie znam i znać nie chce, a takowe rozkazy mam w d…., podpisano Dowódca Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego – Hubal, major”

„Konia Panu Rotmistrzowi sprezentować nie mogę, jest własnością oddziału”

„Śmierć blisko”

Niemcy tak bardzo bali się „Szalonego majora”, jak go nazywali, że ukryli miejsce pochowania jego zwłok. Czy zostały pochowane i gdzie do dzisiaj nie wiadomo. Kilka razy już wydawało się, że odnaleziono miejsce jego pochówku ale niestety do dzisiaj nie mamy pewności gdzie złożono jego zwłoki (istnieje też teoria która mówi, że ciało spalono, a resztki wyrzucono do lasu) .

Niemcom w końcu udało się dopaść i zabić majora, ale pozostała nieśmiertelna legenda”Ostatniego Obrońcy Ojczyzny”, człowieka który cenił wyżej honor niż śmierć.

Pieśń „Hubalczycy”

 

My, partyzanci majora Hubali,

Idziemy dziś na krwawy z Niemcem bój.

Pragnienie zemsty serca nasze pali,

A przeciw nam bombowców wroga rój!

Więc granat w garść, a erkaem przy boku,

Na wrogów swych przypuśćmy dzielny szturm.

Niech stal granatów rani ich głęboko,

A nam przygrywa dźwięk bojowych surm!

Za gruzy naszych miast,

Za braci naszych krew,

Szarpajmy wrogów ciała!

Niech zniknie szwabski chwast!

Odpowie na nasz zew,

Powstając — Polska cała!

Odznaczenia i odznaki pamiątkowe.

– Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski /pośmiertnie/

– Krzyż Virtuti Militari IV klasy /pośmiertnie/

– Krzyż Virtuti Militari V klasy Nr 3822

– Krzyż Niepodległości

– Krzyż Walecznych 4-krotnie

– Medal za wojnę 1918-1921

– Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości

– Odznaka pamiątkowa II Brygady Legionów Polskich

– Odznaka pamiątkowa 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich

– Odznaka pamiątkowa Komendy Legionów Polskich

– Odznaka pamiątkowa za niewolę węgierską „Huszt”

– Odznaka honorowa „Orlęta”

– Odznaka pamiątkowa „Gwiazda Przemyśla"

Ireneusz Piątek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie