Home Książki i albumy „Operacja Zamek” Odcinek XIV

„Operacja Zamek” Odcinek XIV

przez historyk
0 komentarz

Odcinek XIV

 

Kiedy major Hauser zobaczył wchodzącego pułkownika Waltera Knote podniósł się z siedzenia i już chciał zasalutować kiedy usłyszał.

– Daruj sobie, siadaj i słuchaj bo sprawa jest śmiertelnie poważna – po tych słowach usiadł tuż przy majorze i mówił jakieś dwadzieścia minut. Hauser już po pierwszych zdaniach zrobił się blady na twarzy. Widać było że to co usłyszał było dla niego szokiem. Ostatkiem sił starał się nie odezwać, wiedząc że Knote tego nie lubi. Jednak jego twarz wyrażała wszystko. Kiedy pułkownik skończył Hauser nie potrafił z siebie wydobyć słowa. Dopiero po chwili rzekł grobowym głosem nie zważając przed kim siedzi.

– O kurwa!!! A ja się cieszyłem że nie jestem na froncie wschodnim

O dziwo Knote nie zwrócił większej uwagi na te dość ostre słowa.

– Tu też jest front i wierz mi dużo gorszy, grubas chce usunąć Adolfa i dorwać się do władzy.

Musimy temu zapobiec, bo inaczej wszyscy skończymy z kulką w głowie. Mamy sześć dni.

Wiem że to mało, być może za mało. Jednak dobre jest to że jesteś tu z całym zespołem.

Musisz pojechać do Poznania. Zrobisz tak … – Knote przez kolejne trzydzieści minut tłumaczył powoli i bardzo dokładnie wszystko to, co razem z generałem Schellenbergiem ustalili poprzedniej nocy i na co dostali zgodę Reichsführera. Kiedy skończył Hauser tylko pokiwał głową. To był szaleńczy plan, coś co nawet jemu staremu weteranowi wydawało się niewyobrażalne. Patrzył na pułkownika i nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. W pierwszej chwili pomyślał czy by nie iść do Himmlera. Mógł to zrobić, ale znał swojego rozmówcę i wiedział że Knote bynajmniej nie zwariował i musiał wszystko uzgodnić z szefem SS. Musiał wykonać rozkazy choć zdawał sobie sprawę, że będzie brał udział w zamachu i obaleniu mówiąc kolokwialnie obecnego władcy. Kiedy po kilku minutach zdołał ochłonąć zaczął się zastanawiać czy to wszystko nie jest czasami jakąś prowokacją ze strony pułkownika. Jakoś nie mógł uwierzyć, żeby najwierniejszy pies Hitlera zdecydował się na jego usunięcie.

Z drugiej jednak strony mając duże znajomości wśród oficerów tak Wehrmachtu jak i Luftwaffe wiedział o nastrojach panujących w Armii, które szczególnie po klęsce stalingradzkiej nie były zbyt dobre. Dochodziły go słuchy że niektórzy chcieli odsunąć wodza od dowodzenia, obarczając go za błędne decyzje które spowodowały już drugą po Moskwie klęskę. Był też pomysł utworzenia stanowiska głównodowodzącego frontem wschodnim i miał nim być Feldmarszałek Erich von Manstein uważany za najlepszego stratega w niemieckiej armii. Gdyby Himmler poprzez sobowtóra zdecydował się na taki ruch spotkało by się to z poparciem kadry oficerskiej, oczywiście poza tymi którzy sami widzieli by się na tym stanowisku. Hauser doszedł do wniosku że to miało sens.

105

Major wykonywał nawet najdziwniejsze rozkazy, ale zawsze analizował wszystko, co miał zrobić . Teraz jednak trudno było o trzeźwą analizę kiedy ma się pomagać w obaleniu wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera. Hauser wiedział że najbliższe dni zadecydują o jego być, albo nie być. Jeśli wszystko się uda jego pozycja bardzo mocno wzrośnie, ale jeśli nie da rady to zarówno on jak i członkowie jego oddziału zostaną zlikwidowani bez cienia litości, a ich rodziny w najlepszym przypadku trafią do obozów. Nie było innego wyjścia jak poprowadzić wszystko bez najmniejszego błędu, bo na taki nie było już czasu.

Major Hauser widząc minę stojącego przed nim zastępcy kapitana SS Karla Wolfa uśmiechnął się w duchu. Wolf stał jak kamień z wyrazem przerażenia na twarzy. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Jego szef zlecił mu właśnie aresztowanie Martina Bormanna człowieka numer II w III Rzeszy. To było coś tak niesamowitego, ze nawet temu weteranowi walczącemu w Polsce, Francji czy Afryce odebrało mowę. Jednak Hauser to przewidział i widząc minę swojego podwładnego rzekł pewnym głosem.

– Karl to bezpośredni rozkaz Himmlera. Ta świnia jest ruskim agentem. Mamy go aresztować,

przewieść w bezpieczne miejsce i przesłuchać. Jak go znam, szybko przyzna się do winy, bo to

tchórz. Nie mamy czasu więc zatrzymasz go w Poznaniu na trasie od lotniska do zamku. Wiesz

jak. Stary numer z żandarmerią. Każdy kierowca się zatrzyma nawet ten wiozący Bormanna.

Aresztujesz go, ale nic mu nie mów niech się najpierw porządnie przestraszy i pomyśli, że

porwało go polskie podziemie. Zawieziesz go na lotnisko, tam będzie czekał specjalny samolot.

Wsadzisz go do środka. Tam będzie trzech naszych, którzy dopilnują żeby dotarł na miejsce.

Pilot wie gdzie ma lecieć. Zlikwidujesz obstawę i kierowców, tak żeby

nie pozostawić żadnego śladu. Samochód też usuń. Aha uważaj na jadącego z grubasem oficera

to Karl Fuck, znasz go. Nim mu strzelisz w łeb możesz go ode mnie pozdrowić.

Wolf nadal nie potrafił uwierzyć w to wszystko.

– Hans, jaja sobie ze mnie robisz? Może jeszcze na dokładkę aresztuje naszego Adolfa ?????

Hauser nagle spoważniał.

– To nie są żarty Wolf. Nasz szef dostał materiały z których wynika, że grubas już od 1936 roku

jest agentem NKWD. Musimy go dostać i zrobimy to w Poznaniu, bo tam niczego złego nie

będzie się spodziewał. Jak go znam przyjedzie na ostatnią chwilę. A później wyciągniemy od

niego wszystko co wie, choćbym miał go pokroić na kawałki. Kto by się tego spodziewał. Jak

kurwa mamy wygrać wojnę kiedy najbliższy współpracownik Hitlera jest agentem?

106

Kapitan zrobił wielkie oczy. Jednak to prawda. Miał aresztować Martina Bormanna człowieka którego bali się wszyscy w III Rzeszy. To było czymś niepojętym.

– Jasna kurwa!!! Sukinsyn!!! Agent i do tego ruski, to się w głowie nie mieści. Dorwę go, to nie

problem. Jednak aresztowanie Bormanna to nie żarty. Mam nadzieje, że nasz wódz uzgodnił to z

fuhrerem? – Wolf spojrzał pytającym wzrokiem na swojego dowódce.

– Karl do cholery znasz mnie. Nie podjąłbym się czegoś takiego gdyby mi rozkazu nie wydał sam

Reichsführer, oczywiście nie osobiście, ale przez pułkownika Knote. A co do fuhrera to problem

Himmlera nie nasz. Osobiście jak znam szefa, to rzeczywiście musi mieć mocne dowody,

inaczej nie zdecydowałby się na coś takiego. Moim zdaniem Hitler o niczym nie wie. Ale jak

ptaszek zacznie śpiewać i przyzna się do winy, wtedy Heinrich pójdzie z tym do fuhrera. Teraz

już wiesz tyle co ja.

– Kurwa to śmierdzi na odległość. Może szef chce się po prostu pozbyć Bormanna?

– Nie. Gdyby chciał to zrobić, wystarczyłby snajper. Jeden strzał i po grubasie. Jeśli jednak mamy

go dorwać, ukryć i przesłuchać to znaczy że Himmler ma dowody i chce żeby Reichsleiter się

przyznał, a do tego wyjawił kto jeszcze z nim współpracował. Musimy to z niego wyciągnąć. To

jest najważniejsze. Musimy go złamać i to jak najszybciej. Zrozumiałeś ?????

– Tak jest!!!

– To do roboty. Pamiętaj akcja musi, powtarzam musi się udać, bo jak grubas wam ucieknie, to

wszyscy już nie żyjemy!!!!

– Tak jest. Wezmę z piętnastu ludzi……

– Dziesięciu, reszta jest mi potrzebna w Poznaniu – przerwał mu Hauser.

– Ale to za mało, muszę obstawić teren….

– Nie marudź, tylu wystarczy. Bormann pojedzie tylko z kierowcom i Fuckiem, dasz rade.

– To pewne?

– Tak. Z poznańskiego lotniska odbierze go Fuck. Mają jechać wprost do zamku, gdzie już będzie

fuhrer. Czyli macie tylko jedną szansę dorwać go zaraz za lotniskiem bo do zamku blisko.

Znasz Poznań? Jak nie to obgadaj wszystko z sierżantem Krauze, on pochodzi z tego miasta.

Akcja musi być przeprowadzona bardzo szybko, bo tą drogą może jechać akurat jakiś transport

wojskowy, albo jakiś lotnik wracający z lotniska do swojej kwatery. Pamiętaj, nikt was nie

powinien zobaczyć, a jak już nadjedzie, zlikwidować bez względu na to, kto to będzie. Bormann

ma zniknąć bez śladu i bez świadków. Rozumiesz????

– Tak jest!!!

107

Kiedy kapitan Karl Wolf zebrał swoich ludzi, nadal nie do końca wierzył w to co usłyszał. Podejrzewał nawet jakąś prowokację, dlatego sam wybrał każdego z żołnierzy i tylko tych których znał osobiście z którymi razem walczył na różnych frontach. Kiedy zebrali się wszyscy wyjaśnił im cel akcji. Jego ludzie osłupieli i patrzyli na niego wzrokiem w którym widać było mieszaninę przerażenia i ciekawości. Pierwszy ochłonął sierżant Müller.

– Panie kapitanie to chyba jakiś żart, bo nie chce mi się wierzyć w to, co

słyszę. Mamy zwinąć Martina Bormanna w biały dzień, tuż przy lotnisku!!!!

– Niestety to nie żart. Taki dostałem rozkaz od majora Hausera, a ten z tego co wiem od

Reichsführera. Czyli musimy to zrobić. Polecimy do Poznania bo tam będzie za kilka dni Hitler

z wizytą, a jak wiecie Reichsleiter ostatnio wszędzie towarzyszy naszemu wodzowi. Akcja musi

być przeprowadzona bardzo szybko. Musimy się uwinąć w minute, góra dwie. Tam gdzie

zatrzymamy Bormanna jest dość duży ruch, a nie możemy dopuścić, żeby ktoś nas

zobaczył. Zrobimy stary numer z żandarmerią. Każdy kierowca zatrzyma się na widok patrolu,

nawet ten wiozący ministra. A potem zwijamy grubasa i jedziemy na lotnisko. Jakieś pytania?

– Panie kapitanie …..a czy to panu nie śmierdzi brzydko. Aresztować Bormanna. Przecież to

samobójstwo. Jak to wyjdzie na jaw to będą nas ścigać wszyscy od Gestapo po Abwehrę?

– Mueller znasz mnie i wiesz, że nie zwykłem wykonywać rozkazów których do końca nie

rozumiem i dlatego Ty i Krauze polecicie tym samolotem i dopilnujecie żeby wszystko poszło

dobrze, a przy okazji zobaczycie gdzie zawiozą Martina. Będziecie moimi oczami i uszami. W

razie czego, gdyby pojawiły się jakiekolwiek problemy, cokolwiek co by wydawało się dziwne,

przejmujesz grubasa i zawozisz go go naszego miejsca w Monachium. Rozumiesz!!!

– Tak jest panie kapitanie – Müller uśmiechnął się.

– Tylko kurwa nie nawal bo to Bormann i jak się uwolni, albo go ktoś przejmie to już nie żyjemy, a

do tego nasze rodziny. Musisz go dostarczyć na miejsce i oddać naszym ludziom w Berlinie.

Naszym !!!! – podkreślił lodowatym głosem.

– Czyli jak by nagle pojawił się ktokolwiek inny, z jakimikolwiek dokumentami

podpisanymi nawet przez Adolfa, likwidujesz go i przejmujesz dowodzenie. Uważaj bo tu tak

naprawdę cholera wie kto z kim gra i o co. My jesteśmy tylko pionkami, ale to nas uciszą

gdyby coś poszło nie tak. Müller, to najważniejsza akcja jaką robimy i powiem Ci szczerze, że

gdyby nie kategoryczny rozkaz Hausera sam bym z nim poleciał. Jednak nie mogę, bo muszę

być w Poznaniu. Wybrałem Ciebie bo masz łeb na karku. Uważaj przez cały czas i miej na

uwadze kogo wieziesz.

108

– Wiem panie kapitanie i choć dawno tego nie czułem mam pietra, bo wydaje mi się że wchodzę

między dwa szarżujące na siebie słonie – odparł już bez uśmiechu sierżant.

– Dobrze to ująłeś ja mam podobne odczucia, ale nie mamy wyboru. Jak nie wykonamy zadania

to nas dopadnie Hauser, a jak coś pójdzie nie tak to dopadną nas inni. Kurwa, a my cieszyliśmy

się, że nie jesteśmy na froncie.

– Taaaaaa rzeczywiście wolałbym być gdziekolwiek nawet na wschodzie.

– Wiesz co masz robić?

– Tak jest – w głosie podoficera można było odczytać strach. Wolf wyczuł to ale nic nie

powiedział. Cała ta akcja śmierdziała na odległość. Gdyby to był ktoś inny, a nie Bormann to

inaczej by to wyglądało. Jednak aresztować, a właściwie porwać człowieka numer 2 w III Rzeszy

to nawet dla niego weterana walczącego od 1939 roku było czymś co wywoływało strach. Jako członek SS i przyjaciel Hausera wiedział o wojnie jaką ze sobą toczyli od jakiegoś czasu Reichsführer SS Himmler z szefem kancelarii NSDAP, a do tego osobistym sekretarzem fuhrera Martinem Bormannem. Jego dowódca często opowiadał jak Himmler narzekał przy nim na coraz większą władzę grubasa jak go nazywał. Według jego słów doszło do tego, że to od szefa kancelarii zależało kto i kiedy zostanie przyjęty przez Hitlera. Himmler starał się omijać Bormanna ale nie zawsze mu się to udawało. Kilka razy usłyszał z ust sekretarza fuhrera że ten dzisiaj już go nie przyjmie. Reichsführera szlak trafiał, ale musiał ustąpić. To nie było dla wszechwładnego szefa SS coś normalnego. Do tej pory wchodził do swojego wodza bez pytania, teraz to się zmieniło i wywoływało wściekłość i olbrzymią chęć zemsty. Teraz Himmler miał okazję pozbyć się swojego śmiertelnego wroga, a wykonać całą akcję miał oddział Hausera. Musieli wykonać wszystko perfekcyjnie, bo inaczej stracą wszystko: przydział, życie swoje i swoich rodzin, a także opinię. To było największe wyzwanie od kiedy powstał oddział i Karl wcale nie był pewien czy sobie dadzą rade, choćby dlatego że pozostało diabelnie mało czasu, a do tego wiele rzeczy było od nich niezależnych.

109

 

* * *

– Zabieram Cię z Warszawy – pułkownik Zakrzewski powiedział to głosem nie znoszącym sprzeciwu. Obaj siedzieli w małej kawiarni popijając kawę. Generał Grot-Rowecki chciał zaoponować, ale nie zdążył, bo szef wywiadu Armii Krajowej mówił dalej.

– Tu jest zbyt niebezpiecznie, słyszałeś co powiedział Spilker. Gestapo ma Cie na widelcu. Mają

przynajmniej trzech swoich agentów w Centrali. Ci ludzie, choć dla mnie nie są już ludźmi

mogą Cię wydać Niemcom w każdej chwili. A niestety nie mogę ich zlikwidować teraz, to zbyt

ryzykowne. Nie chcę ujawnić że o nich wiemy. Jak dogadamy się z Himmlerem, wtedy

oczyścimy Komendę Główną z tych śmieci. Po tych słowach zapadła cisza. Kawiarnia była pusta, dlatego mogli spokojnie rozmawiać. Obaj rozmówcy patrzyli to na siebie, to na ulice, ale widać było, że są porządnie zdenerwowani. Po kilku minutach odezwał się prawie szeptem Grot.

– Ty wiesz co nas czeka, jak ktoś się dowie że masz się spotkać z Reichsführerem SS? Zastrzelą

nas nawet bez wyroku. To oczywiste.

– Stefan, nie mamy innego wyjścia. Anglicy nas sprzedali temu barbarzyńcy ze wschodu. Musimy

szukać porozumienia z Niemcami, puki jeszcze mają siłę. Wiem, że to zło, ale mniejsze. Jak

bolszewicy ich pobiją będzie już za późno. Wiesz dobrze co zrobią jak tu wejdą.

– Bór twierdzi, że się dogadamy…………

– Gówno prawda, ale on tego nie rozumie. Wielu naszych dowódców na wschodzie już teraz bije

Ukraińców i bolszewików znacznie częściej niż Niemców, mimo oficjalnego zakazu kwatery

głównej. Oni nie mogą zrozumieć dlaczego nie wolno im rozpędzić radzieckich partyzantów,

którzy panoszą się tam jak u siebie, a do tego rabują i zabijają naszych.

– Wiesz, że musiałem wydać taki rozkaz. Dostałem go od Sikorskiego.

– Wiem, ale to jeden z najgorszych rozkazów jakie dostaliśmy z Londynu. Oni tam słuchają

Angoli nawet teraz kiedy już wiadomo, że nas sprzedali. Kurwa czy tam są sami kretyni!!!!

Na to pytanie komendant główny Armii Krajowej nie odpowiedział. Grot-Rowecki zdawał sobie sprawę, że rząd polski w Londynie, a szczególnie premier Sikorski coraz częściej wydaje rozkazy które nijak się mają do sytuacji w kraju. To już nie raz go zastanawiało.

– Stefan ile razy mam Ci powtarzać. Nie ma w tej chwili czasu na zastanawianie się co robić. Jeśli

sowieci pokonają Niemców na Łuku Kurskim, a wiesz że tak będzie, to za kilka miesięcy wejdą

tu, na teren Polski, a nam nie pozostanie nic innego jak walka z dwoma wrogami naraz.

Sam wiesz że to samobójstwo. Jeśli rzucimy naszych chłopców do bezsensownej walki to

wytracimy kwiat naszej młodzieży, a bolszewików i tak nie zatrzymamy.

110

Musimy zdecydować, czy lepiej dogadać się z Niemcami, żeby zaprzestali rzezi naszych, a w

zamian my im pomożemy, czy będziemy stali z boku i czekali aż nas zaleje ta zgraja

barbarzyńców z NKWD na czele. Ja przeszedłem przez ich piekło, byłem w kilku obozach i

tylko cudem nie zostałem rozstrzelany w Katyniu, czy innym miejscu zbrodni. Jakoś mi się

udało, ale to co zobaczyłem wystarczy. Wierz mi mówię to już chyba setny raz. NKWD jest

znacznie bardziej krwiożercze, obłudne i sprytne niż cały niemiecki aparat SS. Gestapo to

potężna i groźna organizacja, ale daleko im do siepaczy z Kremla. Niemcy wszystko to, co robią

z nami nauczyli się od nich.

Jednak nawet oni nie są tak rządni naszej krwi jak sowieci. Jak nic się nie zmieni, to nam tu

zrobią nie jeden ale dziesięć Katyniów, a do tego wywiozą setki tysięcy do swoich obozów z

których większość nigdy nie wróci. Niemcy łamią nam kości, sowieci złamią nam duszę. Oni już

tam tworzą niby polską armię i nowe podporządkowane sobie władze…..

– Jasna cholera!!! Ja to wszystko wiem, ale w Londynie powiedzą że to zdrada i każą nas

aresztować jako zdrajców – przerwał mu Grot-Rowecki.

– Jaka zdrada!!!! To Sikorski i te jego przydupasy zdradzili nas razem z Angolami. Nie jesteśmy

sami, mamy za sobą wielu rozsądnych oficerów z generałem Sosnkowskim na czele. Wiesz, że

rozmawiałem z nim. Kiedy powiedziałem mu co o tym myślę wybuchnął gniewem. Zagroził mi

sądem wojennym. Wtedy nie wytrzymałem i powiedziałem mu że oddaje się do dyspozycji, ale

nim każe mnie aresztować musi mnie wysłuchać. Zgodził się, a ja opowiedziałem mu swoje

przeżycia u sowietów, a potem wygarnąłem wszystko co mi siedzi na sercu. O dziwo nie

przerwał mi ani razu. Mówiłem chyba z godzinę. Kiedy skończyłem zamknął oczy i siedział

nieruchomo długo, bardzo długo. Kiedy wreszcie ochłonął zapytał cichym bardzo smutnym

głosem co proponuje i widać było, że moje słowa dotarły do niego. Powiedziałem wprost że

jedyną naszą szansą w tej chwili jest nawiązanie współpracy z Niemcami. Teraz!!!!!, kiedy

jeszcze stanowią siłę. Jak uderzą pod Kurskiem to sowieci zniszczą ich dywizje

pancerne i przejdą do ofensywy, a wtedy będzie już za późno. Nic nie odpowiedział, ale znam

go, to dobry strateg i jestem pewien, że doszedł to tego samego wniosku. Siedzieliśmy tak

patrząc na siebie bez słowa. Widziałem w jego oczach głęboką rozterkę. Na pewno rozważał co

jest dla nas lepsze i stanął na rozdrożu, bo oba wyjścia są jak grecka tragedia, oba są złe ale

chyba jednak go przekonałem, bo kiedy wstał i podał mi rękę na pożegnanie bardzo

smutnym głosem powiedział że nie może nas poprzeć oficjalnie ale nie będzie przeciwny. Ja go

rozumiem, usłyszał coś co przewróciło jego świat do góry nogami.

111

– Ale do cholery jak mamy to zrobić po tym co nam tu urządzili. Jak wytłumaczysz oficerom, że

mają nie walczyć z tymi oprawcami. Prawie każdy z nich kogoś stracił zabitego przez

Niemców. Ludzie maja zapomnieć o łapankach, więzieniach, obozach. To kurwa jest

niemożliwe!!!! Rozumiesz !!!!

– Tak, ale kiedy zrozumieją co nas czeka, na pewno spojrzą na to z innej strony. Pytałem

niedawno Ponurego i wiesz co mi odpowiedział? Że Niemcy są okrutni i bezwzględni, ale głupi,

a sowieci są jeszcze bardziej bezwzględni ale do tego przebiegli jak lisy i gdyby miał wybierać

to wolałby prać ruskich. Wiesz mi takich oficerów jest coraz więcej.

A jeden z jego oficerów powiedział, że już nie mogą patrzeć na to jak UPA i sowieckie bandy

mordują naszych tysiącami, a my nic nie robimy bo to niby sojusznicy. Ten gość, a znam go

jeszcze z września 1939 roku, bardzo dobry żołnierz powiedział mi że albo damy im zielone

światło i pomożemy dosyłając broń i ludzi, albo sami ruszą i będą tak długo walczyć aż nie

padną wszyscy. To grozi buntem wiesz o tym. Ale to oni maja racje nie my, zabraniając im walki

z bolszewikami. Kurwa jasna!!!! Nie możemy stać i patrzeć jak giną nasze kobiety, dzieci czy

starcy. Tam dochodzi do ludobójstwa na masową skalę, a my możemy im pomóc, a nie

pomagamy przez bzdurne rozkazy z Londynu wydawane przez ludzi którzy albo nie wierzą w to

co im meldujemy, albo już nas zdradzili i słuchają już tylko rozkazów Angoli, a ci idą ręka w

rękę z bolszewikami. A do tego Ruski maja wszędzie swoich agentów i popleczników. U nas w

AK także jest grupa wielbicieli tego gruzińskiego potwora, którym się marzy wspólna walka z

hitlerowcami. To albo kretyni, albo zdrajcy którym ruski obiecali władzę jak tylko tu wejdą.

Wierz mi oni prędzej czy później wydadzą Ciebie, mnie i kilku podobnie myślących w ręce

Niemców, żeby się nas pozbyć. A wtedy dowódcą zostanie taki Bór-Komorowski który zgodzi

się na wszystko.

Po tych słowach zapadła długa cisza. Widać było, że Grot-Rowecki cały czas się

waha i nie wie co zrobić. Jako dowódca Armii Krajowej zdawał sobie sprawę, z tego co się dzieje. Bardzo często dostawał meldunki o samodzielnych akcjach oddziałów AK na wschodzie. Oficjalnie zabraniał walki z sowietami, ale po cichu przyznawał im racje. Już kilka razy domagano się od niego ukarania tego, czy tamtego oficera za ataki na ich partyzantów, ale po rozpatrzeniu spraw zazwyczaj okazywało się, że to sowieci pierwsi atakowali licząc na bezkarność, albo dokonywali rabunków, lub samosądów zabijając Polaków. Oddziały AK tylko odpowiadały im tym samym i dlatego generał nie karał dowódców. Niestety coraz częściej niektórzy z jego podwładnych meldowali o tym poza jego plecami do Londynu, a stamtąd przychodziły rozkazy przykładnego karania takich samowolnych akcji.

112

Grot w zasadzie lekceważył te rozkazy, narażając się władzom w Londynie. Takich spraw było coraz więcej i kilku oficerów z komendy głównej zaczęło pisać na niego donosy. W kilku z nich przechwyconych niedawno domagali się wręcz jego dymisji. To była bardzo niebezpieczna sytuacja, grożąca otwartym buntem. Ale najgorsze było to, że kilku oficerów szczególnie z Biura Informacji i Propagandy pracuje dla sowietów. Kiedy generał dostał listę nazwisk nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jednak człowiek od którego dostał spis był oficerem NKWD od lat pracującym dla polskiego wywiadu.

– Zrozum musisz zniknąć z Warszawy i to jak najszybciej !!!!! To, że Spilker zdradził nam

nazwiska zdrajców, a także tego oficera SS który ich prowadzi nie oznacza że wszystko wiemy.

Być może już znają miejsca w których przebywasz i tylko czekają na okazję. Przebywanie dalej

w stolicy jest zbyt niebezpieczne. Poczekamy na wsi aż wszystko się wyjaśni w tę czy inną

stronę. Teraz nie czas na zemstę, to załatwimy później. Pojedziemy do małej wsi pod

Poznaniem i tam w spokoju poczekamy i zobaczymy czy będzie zamach, czy nie. Jak wiesz

Knote się nie odezwał, ale też nic się nie dzieje czy to w Gestapo czy w innych instytucjach,

czyli jak mniemam pułkownik dotarł do Himmlera i działa, a co z tego wyjdzie zobaczymy.

Rowecki nic nie odpowiedział. Z jednej strony szef wywiadu miał racje. Po tym co powiedział Spilker w Komendzie Głównej są agenci Gestapo którzy mają za zadanie rozpracować jego, a także tylu oficerów ilu się uda. Generał zdawał sobie sprawę że takiej akcji nie da się prowadzić zbyt długo, bo w każdej chwili kontrwywiad AK może wpaść na trop któregoś z agentów. Musieli działać szybko puki nikt ich nie odkrył. Co prawda Zakrzewski był przekonany że kilka ostatnich sukcesów Niemcy zawdzięczają właśnie tym agentom, ale twierdził też że najważniejszym celem jest on Komendant Główny. Grot nie do końca w to wierzył, ale nie mógł tego lekceważyć. W końcu podjął decyzję.

– Dobrze pojedziemy. Kto będzie wiedział gdzie jestem ?

– Nikt poza mną i moimi ludźmi. Wybrałem najlepszych, kilku ściągnąłem spoza Warszawy.

Oficjalnie jedziesz do Krakowa na spotkanie z tamtejszymi dowódcami. Jak zaczną Cię szukać

puszczę hasło, że utknąłeś gdzieś po drodze i nic Ci nie jest.

– Hm…. czy Ty aby nie przesadzasz?

– Nie !!!! Sprawa jest zbyt poważna. Musisz zniknąć i koniec.

– A gdzie mnie ukryjesz i u kogo ?

– U mojego dawnego znajomego we wsi Skórzewo, kilka kilometrów od Poznania. Tam jest

spokój i poza Niemieckim wójtem zresztą podobno całkiem porządnym człowiekiem nikogo nie

trzeba się obawiać.

113

– A ten twój znajomy….. pewny ? – zapytał nagle Grot-Rowecki

– Oczywiście, znam go chyba z 10 lat. Nazywa się Ireneusz Piątek, jak siebie nazywa „Stary

Szlachcic”. Dla niego Polska to rzecz święta. To jeden z wielu wielbicieli Wieniawy

Długoszowskiego, którego miał okazje poznać i jak

często wspomina miał zaszczyt być gościem generała na wielu rautach i przyjęciach. Wiesz że

być tam to był wielki zaszczyt dla każdego. Imprezy organizowane przez Wieniawę przeszły<

You may also like

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie